Betard Sparta Wrocław w niedzielne popołudnie poległa w Częstochowie 38:52. Jednym z liderów przyjezdnych był nasz rozmówca - Bartłomiej Kowalski, który odniósł się między innymi do swojego występu jak i całej drużyny.
Niedzielny występ Bartłomieja Kowalskiego był najlepszym jak dotąd w ekipie z Wrocławia. W dwunastej gonitwie bieg z udziałem 20-latka został przerwany z powodu nierównego startu, lecz dla młodzieżowca Betard Sparty zabrakło miejsca i niebezpieczne uderzył o dmuchaną bandę. Do Kowalskiego szybko wyjechała karetka, lecz na szczęście podopieczny Dariusza Śledzia był zdolny do dalszej jazdy a w powtórce pokonał Kacpra Worynę i Jakuba Miśkowiaka. – Po upadku wszystko dobrze. Na szczęście szybko doszedłem do siebie. Nieraz takie sytuacje przynoszą o dziwo plusy. Wszystko tak szybko się dzieje, że nie ma czasu na zastanawianie i rozmyślanie. Podjeżdża się ponownie pod taśmę, puszcza sprzęgło i potrafi wyjść jeszcze lepiej niż w pierwszej odsłonie wyścigu – tłumaczy junior wrocławskiej ekipy.
4. runda PGE Ekstraligi oznaczała dla Bartłomieja wyjazd do byłego ośrodka. Sam zawodnik przyznaje, że tor jednak uległ zmianie względem poprzedniego sezonu, lecz nie miał on problemu z szybkim przystosowaniem się do nowych warunków. – Zauważyłem wiele zmian na tym torze. Zarówno w geometrii, jak i w nawierzchni. Myślę, że były to trafne spostrzeżenia, dobrze odczytałem panujące warunki. Tor był równy dla obu drużyn, ale po naszej stronie coś poszło nie tak – wyjaśnia 20-latek.
3:0 dla Bartłomieja Kowalskiego.
Podczas niedzielnego spotkania młodzieżowiec Betard Sparty trzykrotnie mierzył się ze swoim byłym kolegą, a zarazem rywalem w walce o skład – Jakubem Miśkowiem. Pomimo młodszego wieku i znacznie mniejszych dotychczasowych osiągnięć to wszystkie te pojedynki na swoją korzyść przechylił właśnie Kowalski. – Takie pojedynki są dla mnie ważne, jednak nie wyciągam z nich daleko idących wniosków. Nasza dyscyplina jest tak przewrotna, że można z każdym wygrać i z każdym przegrać. Kuby Miśkowiaka oczywiście nie można lekceważyć. Nie zapominajmy, że jest to Indywidualny Mistrz Świata Juniorów. Można od niego wiele się nauczyć. Dzisiaj nie były to jego najbardziej udane zawody, ale z drugiej strony, w mojej drużynie są bardzo doświadczeni zawodnicy a także walczyli ze swoimi problemami. Kuba z pewnością musi coś jeszcze poprawić, ale na pewno dojdzie do ładu i trzeba się z nim liczyć w następnych spotkaniach – komentuje 20-latek.
Bezcenne doświadczenie.
Bartłomiej Kowalski wziął udział w niedzielę aż w sześciu gonitwach. Dla młodzieżowca to naprawdę duża intensywność biorąc pod uwagę rangę zawodów oraz poziom rywali. Pomimo tego młody zawodnik rodem z Tarnowa prezentował się bardzo dobrze. Dopiero w końcówce zawodów przydarzyły mu się wyścigi bez zdobyczy punktowej. – Mnie troszkę brakowało doświadczenia, żeby do ostatnich wyścigów jechać na powtarzalnym poziomie. Jestem świadomy wagi tych spotkań, ale pierwszy raz w moim życiu tyle razy startowałem w jednym meczu PGE Ekstraligi. Teraz już wiem jak to wygląda. Ciężko przez tyle wyścigów utrzymać wysoką formę a w szczególności jak przegrywa drużyna – przyznaje młodzieżowiec.
Betard Sparta Wrocław po czterech rundach na swoim koncie ma zaledwie 2 punkty w ligowej tabeli. W następnej kolejce, na własnym obiekcie, podopieczni Dariusza Śledzia zmierzą się z beniaminkiem z Ostrowa, który w tym sezonie pozostaje bez punktów. Będzie to idealna okazja dla aktualnych mistrzów Polski na zniwelowanie straty do pozostałych drużyn. – Nie możemy do najbliższego spotkania podejść „na luzie”. W Ostrowie także jeżdżą dobrzy i doświadczeni zawodnicy. Nie traktujemy tego meczu jako odbudowującego, przygotujemy się tak jak do każdego innego meczu. Będziemy walczyć, żeby wygrać to spotkanie – kończy Bartłomiej Kowalski.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!