Motor Lublin jest już "jedną nogą" w wielkim finale. Do wysokiej wygranej w Częstochowie przyczynił się także nasz rozmówca - Bartosz Bańbor.
Platinum Motor Lublin w tym sezonie ma jednego, świetnego juniora – Mateusza Cierniaka. W parze z Indywidualnym Mistrzem Świata Juniorów startowali raz Kacper Grzelak, raz Bartosz Bańbor. Kontuzja Jacka Holdera wymusiła jednak zmiany. Cierniak został przesunięty pod numer rezerwowego, a pozostała dwójka ma pewne miejsce w pierwszej drużynie. Mecz w Częstochowie pokazał, że w Bartoszu Bańborze drzemie ogromny potencjał. 16-latek pięknym atakiem po zewnętrznej wyprzedził w biegu juniorskim Franciszka Karczewskiego i w wymarzonym stylu przywitał się z półfinałami w PGE Ekstralidze. – Taka akcja, jak ta wykonana na Franku, dodaje mi skrzydeł. Sam po zjechaniu do parku maszyn nie byłem pewien które miejsce zająłem. Kiedy jednak się dowiedziałem, że udało mi się go wyprzedzić, to dodało mi większej pewności siebie przed kolejnymi biegami – przyznał tuż po meczu Bańbor.
Zaimponował w kolejnym wyścigu
16-latek pod taśmą ponownie stanął już w czwartej gonitwie. Tym razem ustawił się pod samą bandą i zaliczył świetny moment startowy. Na dystansie próbował gonić go Kacper Halkiewicz, lecz bezskutecznie. W pokonanym boju młody zawodnik Motoru zostawił także za plecami Maksyma Drabika i na swoim koncie miał już 5 punktów i bonus. – Udało mi się w tym wyścigu złapać dobrą linie jazdy po szerokiej. Muszę przyznać, że sam Maksym pomógł mi w tym biegu, bo mnie wywiózł szerzej i tam dostałem prędkości. Później już starałem się jechać jak najszybciej i nie oglądać się za siebie – dodał zawodnik urodzony w Rzeszowie.
Bańbor już po kosmetyce toru dostał kolejną szasnę. Tym razem jednak gorzej wystartował i nie nawiązał walki z rywalami. Na torze pojawił się jeszcze raz. Miało to miejsce w dziesiątej gonitwie. Pod taśmą ustawili się także zawodnicy z cyklu Grand Prix – Bartosz Zmarzlik, Leon Madsen i Mikkel Michelsen. W takiej stawce 16-latek nie miał szans, lecz dzielnie trzymał się niedaleko za plecami byłego zawodnika Motoru. – Tor się trochę zmieniał, ale jednak bardziej wynikało to z tego, że nie udawało mi się dobrze rozgrywać pierwszego łuku. Miałem też mocniejszych zawodników w kolejnych biegach, z którymi było znacznie ciężej. W pierwszych dwóch startach wygrywałem na dystansie, albo dobrze rozgrywałem pierwszy łuk. W motocyklu nie robiliśmy diametralnych zmian – wyjaśnił junior obrońców tytułu.
Zasługuje na nominacje?
Ostatnio pojawiły się nominacje do corocznych nagród PGE Ekstraligi – Szczakieli. Głosem kibiców nominację otrzymał właśnie Bartosz Bańbor w kategorii „niespodzianka sezonu”. Wielu nie zgadzało się z tą decyzją, ponieważ do tej pory nic wielkiego młodziutki zawodnik Platinum Motoru nie prezentował. Pierwszy mecz półfinałowy z pewnością pokazał, że drzemie w Bartoszu wielki potencjał i jeszcze w tym sezonie może być bohaterem fazy play-off. – Mam nadzieję, że zaskoczyłem wszystkich i tym występem pokazałem, że zasługuje na to wyróżnienie. Z tego co widziałem to nominacje do nagrody były wybierane przez kibiców, więc sami uważali, że się nadaję. Mam nadzieję, że ludzie będą na mnie głosować – przyznał młodzieżowiec.
Charakter nie pozwoli na rozluźnienie
Platinum Motor jest w niezwykle komfortowej sytuacji przez spotkaniem rewanżowym na własnym obiekcie. Osiemnaście punktów zaliczki to przewaga, której Włókniarz raczej nie jest w stanie odrobić, patrząc na formę lublinian przy Alejach Zygmuntowskich. 16-latek zachowuje jednak spokój i mówi, że nie zamierzają odpuszczać choćby na chwilę. – Nie możemy się rozluźniać. Z Toruniem też mieliśmy mieć z górki, a było jeszcze trudniej niż na Motoarenie. Przegrywaliśmy tamten mecz przez chwilę dość wysoko. Cały czas spinamy się tak samo jakbyśmy przegrywali. Jedziemy z całą siłą i nie mamy zamiaru odpuszczać – wyjaśnił Bańbor.
Zawodnik z Rzeszowa jest niezwykle zaangażowany, zadziorny i ambitny. Jego charakter może imponować. Może przypominać nawet trochę Piotra Pawlickiego, który zawsze bardzo chce, ale potrafi też „pokazać rogi”. Tacy zawodnicy w żużlu mogą zajść naprawdę daleko. – Wydaje mi się, że w naszej dyscyplinie nie można się dawać innym i trzeba stawiać na swoim. Kiedy sytuacja tego wymaga, należy pojechać ostrzej. Najlepsi zawodnicy świata nie zamykają gazu i nie dają jechać innym, tylko wjeżdżają tam, gdzie się da. Trzeba walczyć ostro i po prostu czasem się wycwanić – zakończył 16-latek.
Oferta powitalna z kodem SPEEDWAYNEWS -> sprawdź szczegóły!
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!