W ubiegłym roku zespół z Łodzi poprowadził Marek Cieślak. Nie odniósł on jednak zbyt dużego sukcesu, wobec czego Witold Skrzydlewski musiał znaleźć nowego szkoleniowca. Wybór padł na Macieja Jądera.
Przez długi czas był on mechanikiem, a w ubiegłym roku zadebiutował w roli menadżera. Pracował bowiem w drugoligowym Metalika Recycling Kolejarzu Rawicz, lecz tam nie miał zbytnio okazji, by się wykazać. Po zaledwie kilku kolejkach „Niedźwiadki” wpadły w tarapaty, które trwają do dzisiaj. Dlatego też zespołu z Wielkopolski nie ujrzymy w nadchodzących zmaganiach w Krajowej Lidze Żużlowej. W przeszłości Jąder także reprezentował barwy Orła Łódź, a teraz wrócił do klubu w nowej roli.
Nie był on jednak pierwszym wyborem Witolda Skrzydlewskiego. W kuluarach można było usłyszeć, by szef łódzkiego żużla chciał na tym miejscu Tomasza Gapińskiego, który w ubiegłym roku bronił barw H. Skrzydlewska Orła. W czerwcu doznał jednak złamania obu rąk i wrócił do ścigania dopiero na koniec sezonu. Przez cały czas wspierał kolegów z drużyny i służył im pomocą. „Gapę” mogliśmy też zauważyć w parku maszyn, a z jego sprzętu skorzystali też inni zawodnicy. Doświadczony zawodnik jednak jeszcze ani myśli kończyć kariery i chce skupić się przede wszystkim na jeździe.
– Prezes Skrzydlewski gdzieś tam widział mnie w tej roli, z tego względu, że kiedy odniosłem tę kontuzję, byłem cały czas z zespołem. Przyjeżdżałem na treningi, jeździłem na mecze wyjazdowe oraz domowe, a prezes widział to moje zaangażowanie i pomoc w drużynie, aby wydostać się z tego dołka. Nagrywałem wszystkie treningi, dużo rozmawiałem z chłopakami tak, aby wykrzesać jeszcze takiego ducha z zespołu żebyśmy się nie poddawali i może właśnie to spowodowało, że prezes Skrzydlewski widział mnie w roli trenera, bo sam mi to powiedział, ale ja zaznaczyłem, że chcę jeździć i żeby prezes szukał nowego managera jeśli musi, bo ja się za to nie biorę – opowiedział dla portalu ekstraliga.pl.
Nie chciał odejść z Orła
Tomasz Gapiński pojechał w zaledwie siedmiu meczach, po których jego średnia wyniosła 1.484 punktu na bieg i był to jeden z najsłabszych sezonów w jego wykonaniu. Jednak cały zespół pojechał poniżej oczekiwań i mimo że przed sezonem uważano ich za czarnego konia, to do samego końca musieli bronić się przed spadkiem do Krajowej Ligi Żużlowej. „Gapa” wziął odpowiedzialność za wynik drużyny na siebie i szybko postanowił, by się zrehabilitować w nachodzącym sezonie w Metalkas 2. Ekstralidze.
– Czułem się też troszeczkę winy tego całego wyniku jaki H. Skrzydlewska Orzeł odniósł. Moje kontuzje i moja niedyspozycja przez większą część sezonu też po części na pewno na to wpłynęła i gdzieś tam serducho podpowiadało, że muszę się poprawić, bo to, co było w zeszłym sezonie trochę we mnie zostało. Chciałem zostać, doszliśmy z prezesem bardzo szybko do porozumienia i chcę odkupić ten nie udany dla mnie rok – dodał.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!