W ostatnich latach Oskar Polis wyrósł na naprawdę solidnego zawodnika. Teraz pójdzie o krok dalej i spróbuje swych sił w 1. Lidze.
O tym klubie nie chce rozmawiać
Wydawało się, że już w tym roku wychowanka Włókniarza Częstochowa oglądać będziemy na pierwszoligowach torach. Będący w tym sezonie kapitanem Kolejarza Opole miał już kilka propozycji z tej ligi, a jedna z nich opiewała o konkrety. 27-latek jak opowiada, dogadał się już z PSŻ-em Poznań, jednakże ostatecznie do zespołu z Wielkopolski nie trafił. Jego zdaniem działacze w ostatniej chwili postawili na kogoś innego, a on sam o tym fakcie miał nie zostać powiadomiony. Co ciekawe, w listopadowym okienku transferowym „Skorpiony” także interesowały się zawodnikiem.
– Nie chcę z tymi panami mieć żadnego kontaktu. Że mieli odwagę ponownie się do mnie zgłosić. Rok wcześniej wydawało się, że wszystko między nami jest dopięte, a tu nagle się dowiaduje, że wybrali innego zawodnika. Nikt do mnie nie zadzwonił, nikt nic nie odwoływał. Tak się nie robi! – mówi Oskar Polis w rozmowie z klubowymi mediami.
Wysoko ceni prezesa
Miniony sezon spędził jeszcze na Opolszczyźnie, ale teraz znalazł już dla siebie miejsce w Speedway 2. Ekstralidze. Jego nowym (starym) klubem został Orzeł Łódź. Polak miał już tu okazję startować w 2015 roku jako junior. Wtedy był to tylko jeden sezon, ale tamten okres był dużą monetą przetargową, by na sezon 2024 ponownie zasilić łódzkie barwy. Wtedy Oskar Polis miał też okazję poznać Witolda Skrzydlewskiego, którego mocno ceni do dziś. Dlatego, gdy pojawia się ponowna oferta startów w tym miejscu, nie wahał się, by ją przyjąć.
– Miałem wtedy okazję poznać Witolda Skrzydlewskiego. Ma jedną, niesamowitą zaletę – jest uczciwy! Może to brzmi banalnie, ale w światku żużlowym ma to olbrzymie znaczenie. W zeszłym roku pojawiła się propozycja jazdy w Łodzi. Wtedy jeszcze nie byłem przekonany. Teraz po pierwszym telefonie już podjąłem decyzję o przenosinach.
Pamiętna sytuacja sprzed lat
To był rok 2015 i druga runda Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostw Polski w Częstochowie. Na pierwszym łuku tuż po starcie doszło do kontaktu pomiędzy Oskarem Polisem a Pawłem Przedpełskim. Po tym zdarzeniu obaj upadli na tor, a dodatkowo z nawierzchnią zapoznał się również Ernest Koza. Arbitrem tamtych zawodów był Maciej Spychała i uznał on wówczas, że junior Włókniarza zachował się nie sportowo, wyciągając nogę w kierunku wychowanka Apatora Toruń. W konsekwencji wykluczył go do końca zawodów, przez co Przemysław Portas i Adrian Woźniak musieli dalej radzić sobie bez niego. Dodatkowo w parku maszyn do jeszcze do pewnej awantury.
– Ciągnie się to za mną od wielu lat. Jakoś dzień wcześniej dostałem czerwoną kartkę za niedozwolony kontakt z Przedpełskim na pierwszym łuku zawodów młodzieżowych i jakiś dzieciak mówi mi na treningu, że Paweł pokazał mi jak się jeździ. No to go lekko przydusiłem i zapowiedziałem, że wrzucę go do kosza na śmieci i to wszystko. Nie lała się krew, nikogo nie pobiłem. A afera zrobiła się straszna – tłumaczy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!