Do rozpoczęcia żużlowych zmagań w Polsce pozostało kilkanaście dni, a w niektórych klubach sztaby medyczne już mają pełne ręce roboty. Nie inaczej jest na Górnym Śląsku.
Niedzielny trening punktowany rybnickiej drużyny z OK Kolejarzem Opole nie zakończył się dobrze dla Jye'a Etheridge’a, który w drugiej odsłonie dnia zanotował upadek, i już do końca zawodów nie pojawił się na torze – Pierwszy bieg wygrałem, dobrze wyszedłem ze startu i przywiozłem swoje premierowe trzy punkty dla Rybnika. W drugim wyścigu znów na starcie byłem najszybszy, jednak błąd Czałowa, który mnie uderzył, doprowadził do naszego upadku. Niestety, to jest żużel, takie wypadki czasem się zdarzają i niewiele można zrobić, by im zapobiec – przyznaje Etheridge, który po zakończeniu zawodów przechadzał się po parku maszyn z wyraźnie zabandażowaną dłonią. – Czuję się w miarę dobrze, jednak mój nadgarstek jest lekko obolały. Pozostaje czekać na wyniki poniedziałkowego prześwietlenia i późniejszej konsultacji z lekarzami. Dopiero wtedy będziemy mogli przewidzieć, kiedy wrócę na tor. Mam jednak nadzieję, że wszystko będzie dobrze i wsiądę na motor tak szybko jak to możliwe – przyznaje Australijczyk, z którym na Górnym Śląsku wiążą ogromne nadzieje. Włodarze zielono-czarnych widzą w nim kolejny talent na miarę Maxa Fricke'a czy Daniela Bewleya, o których szersza publiczność usłyszała dopiero po dobrych występach na stadionie przy ulicy Gliwickiej 72.
W zdecydowanie gorszym położeniu znajduje się Kacper Kłosok. Młodzieżowiec ROW-u Rybnik na jednym z treningów uczestniczył w groźnym wypadku. – Na wejściu w łuk Dawid Jona atakował Kacpra Dudę, który położył motocykl. Starałem się go wyminąć, by nie było więcej szkód. Niestety, dalszej części karambolu nie pamiętam, ocknąłem się dopiero, gdy już wszyscy byli nade mną – relacjonuje przebieg zdarzenia Kłosok, który swe pierwsze żużlowe szlify zbierał na mini torze w Rybniku-Chwałowicach w barwach tamtejszych Rybek. – Wskutek tej kraksy ucierpiał mój obojczyk, który połamał się w dwóch miejscach z przemieszczeniem. Odpocznę sobie od żużla minimum trzy miesiące, które przyjdzie mi poświęcić na rehabilitację. Nie mogę się już jednak doczekać chwili, w której założę kask i ponownie wyjadę na tor. Traktuję tę kontuzję jako nauczkę na przyszłość, która zmobilizuje mnie do następnych startów. Dopiero zaczynam przygodę z dorosłym żużlem, uczę się speedwaya, ale wiem, że chcę osiągnąć największe cele – podkreśla niespełna szesnastolatek.
W dalszym ciągu wielką niewiadomą jest stan zdrowia Daniela Bewleya. Młody Brytyjczyk, który w zeszłym sezonie uległ wypadkowi podczas spotkania ligi angielskiej pomiędzy Workington Comets a Lakeside Hammers, wciąż nie pojawił się na żadnym treningu „Rekinów”. Nie został również powołany na pierwsze sparingi rybniczan. Wątpliwym jest więc, aby rybniccy kibice zobaczyli sympatycznego rudzielca podczas pierwszego ligowego spotkania przy ulicy Gliwickiej 72, które odbędzie się już 6 kwietnia, a rywalem będzie Orzeł Łódź.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!