W Toruniu żałoba. Get Well przegrał ze Speed Car Motorem Lublin 37:53 i uczynił utrzymanie w PGE Ekstralidze na czterdziesty piąty sezon z rzędu zadaniem wymagającym cudu. Po spotkaniu nic na obronę swojej drużyny nie miał Adam Krużyński.
Należący do sztabu szkoleniowego zawiązanego po odejściu Jacka Frątczaka przedstawiciel firmy Nice nie próbował uciekać od odpowiedzialności. – Ciężko cokolwiek pozytywnego powiedzieć po takim meczu. Nie ukrywam, że jako zespół i drużyna możemy tylko przeprosić za to, co zaprezentowaliśmy, bo to było żenujące – skwitował bezpośrednio po spotkaniu Adam Krużyński.
Jedynym pozytywem była w piątek postawa Jasona Doyle'a, choć i Australijczyk miewał w tym sezonie występy lepsze niż 14 punktów w 6 startach. Cała reszta zawodników wypadła poniżej oczekiwań. Chris Holder, który na Motoarenie z reguły wiele zyskiwał, był co najwyżej zawodnikiem drugiej linii, podobnie jak Niels Kristian Iversen i Norbert Kościuch. Pozostali, czyli: Rune Holta, Jack Holder, Filip Nizgorski i Igor Kopeć-Sobczyński, we czwórkę przywieźli tylko jedno oczko – gwarantowane w biegu juniorskim. – Nie mam zbyt wielu słów, by Państwu przekazać, bo jestem tak samo rozczarowany, jak wszyscy. Jestem kibicem tego klubu od lat, starałem się wspierać go w wielu działaniach. A dzisiaj muszę pogodzić się z faktem, że okazaliśmy się drużyną bardzo słabą. Drużyną bez juniorów. Drużyną z tylko jednym liderem, który był w stanie w zasadzie w każdym biegu nawiązywać walkę. Poza Jasonem wszystkie pozostałe ogniwa, i nie chcę tutaj nikogo szczególnie obarczać winą ani chwalić, okazały się bardzo słabe – powiedział zgromadzonym dziennikarzom przewodniczący rady nadzorczej KS Toruń.
Po porażce Get Well Toruń traci do bezpiecznej strefy już 4, a de facto – 5 punktów. Nawet w przypadku zrównania się punktowo ze Speed Car Motorem Lublin „Anioły” byłyby sklasyfikowane niżej ze względu na gorszy bilans w dwumeczu. Tę stratę matematycznie da się jeszcze odrobić w sytuacji, kiedy „Koziołki” lub zawodnicy truly.work Stal Gorzów zdobędą do końca sezonu maksymalnie jedno oczko do tabeli, a torunianie wygrają wszystkie trzy domowe spotkania, które im pozostały. Ewentualnie – choć to scenariusz całkowicie abstrakcyjny – „Anioły” mogą w zamian urwać punkty w Częstochowie bądź Lesznie.
Po tak wyraźnej piątkowej porażce z bezpośrednim konkurentem do utrzymania ciężko jednak podejrzewać, żeby zdobycie sześciu punktów było w zasięgu Get Well Toruń. W grodzie Kopernika nie próbują udawać, że jest inaczej. – Jest mi szczególnie przykro i uważam, że te zawody nie powinny się tak skończyć, ponieważ miały one nam otworzyć drogę do skutecznej walki o utrzymanie klubu. W tej chwili wydaje się to bardzo nierealne. Nasi zawodnicy to profesjonaliści, więc nic nas nie usprawiedliwia. Nie powinniśmy tego meczu przegrać, szczególnie w taki sposób. Nawet tych kilka sytuacji torowych, które moim zdaniem były kontrowersyjne, w żaden sposób nas nie broni – dodał Adam Krużyński.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!