Piotr Pawlicki miewał w Toruniu lepsze i gorsze momenty. Jego Betard Sparta Wrocław zremisowała z For Nature Solutions KS Apatorem Toruń 45:45, a 28-latek dorzucił 5 punktów do dorobku swojej ekipy. Po meczu przyznał, że nie czuje się ostatnio najlepiej.
Sinusoida Piotra Pawlickiego w Toruniu – tak można w skrócie podsumować jazdę wychowanka leszczyńskiej Unii na Motoarenie. Po zerze z pierwszej serii, przyszły dwa optymistyczne biegi, ale końcówka pierwszej odsłony półfinału PGE Ekstraligi znów nie była udana. Zapytaliśmy samego zainteresowanego o przyczyny. Odpowiedź może wielu zaskoczyć.
– Chciałem zwrócić uwagę na fakt, że to ja ostatnie mecze jadę kiepsko. Nie czuję się generalnie na motocyklu, nie potrafię tego dopasować tak, jak powinienem. Po kontuzji de facto wróciłem na Lublin, gdzie ten tor u siebie był bardzo twardy, równy. W miarę poszło, w Lesznie wiadomo, znam ten tor, a później było pod górkę. Nie czuje się mentalnie jeszcze na tyle, żeby na tak ciężkim torze jechać na styku i ryzykować. Staram się i próbuję, ale to jest mocniejsze ode mnie – przyznał Piotr Pawlicki w rozmowie z naszym portalem.
Zawodnik Sparty zwraca uwagę, że gdy wyjdzie dobrze spod taśmy, to może liczyć na niezły wynik, ale po słabszym starcie, na trasie wyraźnie słabnie. – Myślę, że w ostatnim biegu byłoby okej, bo dobrą korektę zrobiliśmy, nawet po przegranym starcie mój motocykl fajnie w koleinkach pracował. Niestety, dotknąłem taśmy – przeanalizował Pawlicki.
Piotr Pawlicki chce karania „prowokatorów” pod taśmą
– Wydaje mi się, że nie tylko w naszym przypadku, jest wiele takich sytuacji w Grand Prix. Ten przepis powinien być zdecydowanie skorygowany. Zawodnik, który się pierwszy rusza, powinien dostać warning, upomnienie, a nie ten, który został wpuszczony w taśmę i jeszcze jest wykluczany z biegu. To jest trudne, bo jest taki poziom koncentracji, stresu i wszystkiego dookoła, że trudno utrzymać nerwy na wodzy. Widać to było u Artioma Łaguty. Wjechał w taśmę, a wcześniej ruszył się Robert Lambert – skomentował Piotr Pawlicki.
28-latek przyznał, że bohaterem Sparty był tego dnia Bartłomiej Kowalski (12 punktów), który wszedł w dwóch biegach nominowanych i godnie zastąpił starszych kolegów. – Koniec końców wynik remisowy jest sprawiedliwy. Czeka nas trudny rewanż we Wrocławiu, ale jesteśmy dobrej myśli – zakończył nasz rozmówca.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!