Polonia Bydgoszcz nie ułatwiła sobie zadania w ćwierćfinale Metalkas 2. Ekstraligi. "Gryfy" przegrały boleśnie na stadionie w Poznaniu z miejscowymi "Skorpionami" 52:37. Po meczu porozmawialiśmy z liderem Polonii, Kaiem Huckenbeckiem. Niemiec odpowiedział na kilka pytań dla redakcji speedwaynews.pl
Antoni Lehmann (speedwaynews.pl): – Polonia Bydgoszcz przegrywa dość boleśnie w pierwszym meczu ćwierćfinałowym w Poznaniu 52:37. Co możesz powiedzieć na gorąco po tym spotkaniu?
Kai Huckenbeck (Abramczyk Polonia Bydgoszcz): – Ciężki dzień dla naszej drużyny, od początku mieliśmy problemu z wyjazdami spod taśmy. Duża strata więc musimy wykonać wiele pracy, żeby to odrobić za tydzień. Będziemy walczyć i oby nam się udało.
– Pod koniec jednak udało się coś znaleźć.
– Tak, dokładnie. Mała zmiana w ustawieniach zrobiła wielką różnice na torze. Niestety było to zbyt późno i nawet te dwa wygrane biegi na koniec mnie nie satysfakcjonują, ale taki jest żużel.
– Ciężko Wam było złapać odpowiednie ustawienia. W jaki sposób ten tor Was dzisiaj zaskoczył?
– Nie mam pojęcia z czego to wynikło. Tor pod koniec zawodów mocno przesechł. Można było zauważyć, że ścieżka pod bandą była tą najlepszą. Natomiast za każdym razem gdy oglądałem zawody w tym sezonie w Poznaniu najszybszą linią jazdy była ta środkiem toru, więc było to zaskakujące i to był też myślę element zaskoczenia gospodarzy.
– Co stało się w jedenastym biegu?
– Po prostu popełniłem błąd. Źle wjechałem w ten łuk, potem straciłem kontrolę nad tyłem i upadłem.
– Wczoraj [17 sierpnia – dop. red.] Grand Prix w Cardiff, dzisiaj [18 sierpnia – dop. red.] mecz w Poznaniu. Noc była ciężka?
– Trochę się to niefortunnie ułożyło, bo tydzień temu nie miałem żadnych zawodów, a teraz miałem dzień po dniu. Z Cardiff do Poznania, była to dla mnie długa noc, mało spałem, dużo podróżowania. Natomiast na tym polega życie żużlowca i tak to już jest.
– Jesteś typem zawodnika, który lubi tak przeładowany kalendarz, czy jednak wolisz kilka dni przerwy pomiędzy zawodami na odpoczynek?
– Wolę jednak mieć jakąś przerwę pomiędzy zawodami, sezon jest długi, więc da się to optymalnie rozplanować, żeby właśnie nie jeździć dzień po dniu. Tym bardziej, że dla mnie Grand Prix to zupełnie inny poziom nerwów i stresu niż jakiekolwiek ligi, więc wolałbym jednak chwilę odpocząć, zresetować się. Natomiast muszę się dostosować do tego co jest i tyle.
– Czy Kai Huckenbeck czuje się gotowy na PGE Ekstraligę?
– Bardzo chciałbym jeździć w Ekstralidze. Kiedy rywalizujesz z lepszymi, sam stajesz się lepszy. Ostatnio miałem cięższy okres i w lidze i w Grand Prix natomiast dzisiaj zrobiliśmy dosłownie minimalne zmiany w sprzęcie na te ostatnie dwa biegi i prędkość, którą znaleźliśmy była niesamowita. Żużel nigdy nie przestaje mnie zaskakiwać i uczyć, bo drobna zmiana spowodowała wielkie różnice jak wspomniałem i dlatego właśnie kocham ten sport. Wracając, oczywiście, że chciałbym jeździć w Ekstralidze i zdecydowanie dążę do tego, aby się tam znaleźć.
– Do Grand Prix można chyba powiedzieć, że wszedłeś razem z drzwiami, dwie rundy dwa półfinały. Później jednak coś stanęło, czym to było spowodowane?
– Dzięki temu, że przed sezonem nikt łącznie ze mną nie narzucał na moją osobę presji związanej ze startami w Grand Prix mogłem przystąpić do rozgrywek na luzie. Parę razy wszedłem do półfinałów, zaliczyłem kilka dobrych rund i dobrze to wyglądało… do momentu upadku w Warszawie. Później znowu upadłem też w Poznaniu w rundzie zasadniczej i wpadłem w lekki dołek formy. Natomiast mój kalendarz był i jest tak zapełniony, że nie miałem nawet czasu się w pełni wyleczyć po tych upadkach. Jednak nie zamierzam odpuszczać i trzymam głowę w górze z nadzieją, że ta ciężka praca przyniesie swoje żniwa.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!