Andrzej Surowiec zrezygnował z pracy z juniorami RzTŻ Rzeszów. Cała władza trenerska będzie w tej sytuacji w rękach Janusza Stachyry, który początkowo miał odpowiadać za przygotowanie toru i pierwszy zespół.
W rzeszowskim klubie chcieli mieć trenerski duet, ale z powodu rezygnacji Andrzeja Surowca nikt nie załamuje rąk. – Janusz Stachyra sprawdza się także w roli prowadzącego młodzież, więc damy sobie radę – mówi na łamach polskizuzel.pl Józef Lis, działacz RzTŻ. – Spod ręki Stachyry wyszło wielu zdolnych zawodników. Prowadził choćby Wiktora Lamparta, który teraz z powodzeniem ściga się w PGE Ekstralidze.
– Stachyra jest różnie odbierany, bo mówi, to co myśli, ale nie wolno zapominać, że to jest fachowiec dużej klasy – podkreśla Lis. – Przy tym potrafi zadbać o dyscyplinę. U niego wszystko ma ręce i nogi, dba nawet o takie szczegóły, jak to, żeby adepci wymyli motocykle po treningu. Nie wszystkim się to podoba, ale porządek jest rzeczą bardzo ważną.
Urodzony w 1960 roku w Lublinie Stachyra niemal całą karierę związany był z rzeszowskim żużlem. Licencję zdobył w 1979 roku, ma na koncie złoty i brązowy medal DMP, starty w finałach MPPK oraz IMP. Jeszcze w trakcie kariery zawodniczej rozpoczął pracę trenerską. Jest ojcem żużlowca Dawida Stachyry. – O tym, że Stachyra potrafi przygotować tor i poprowadzić zespół w trakcie meczu, nikogo chyba przekonywać nie trzeba. Ma bardzo bogate doświadczenie – kwituje Lis, bo też nowy szkoleniowiec RzTŻ w przeszłości nie raz zajmował się zespołem. Pracował też w innych klubach.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!