Gdy pięć lat temu okazało się, że będą w Polsce tylko dwie ligi, niektórzy ogłosili sukces. Na przykład ludzie żużla w Pile, obwieszczając wszem i wobec, że wracają na zaplecze elity. Bez dwóch zdań, mieli rację. A że czasowo wykarczowano najniższy pułap?
Nikt przecież nie zamierzał o to pytać. Znacznie lepiej smakowała nowina o powrocie do pierwszej ligi po latach upokorzeń. To był miły i nieoczekiwany prezent dla tysięcy fanów Polonii. W tym dla mnie, czego nie zamierzam ukrywać. Kiedy więc po trzech kolejnych sezonach żużel w Pile nie zmieścił się w wirażu dziejów i na powrót trafił na najniższy poziom rozgrywek, nad Gwdą zapanował zrozumiały smutek. Bo przez chwilę było wesoło, a nadeszła stypa. Więcej: kolejne ciemne chmury nachodziły pilski stadion w zawrotnym tempie.
Do analizy takich przypadków przydaje się chłodna głowa. A o nią trudno, zwłaszcza gdy za oknem upał. Poza tym kibicowskie serca – co zrozumiałe – karmią się nie analizą, a emocjami. Jednak chłodna głowa podpowie: łatwo przyszło, łatwo poszło. Dostaliśmy awans pod choinkę, choć w sportowej walce byliśmy gorsi. A przecież nic nie może wiecznie trwać. Los dał, los zabrał. Jesteśmy na zero…
Trwa pasjonująca walka o utrzymanie w elicie. Lecą iskry. Na dziś najniżej stoją akcje ambitnego GKM-u Grudziądz. Potwierdzają się więc zimowe wróżby fachowców. Być może to grudziądzanie spadną do pierwszej ligi. Co wtedy? Końca świata nie będzie. A przynajmniej nie z tego powodu. Swoją drogą pamiętacie okoliczności awansu ekipy z miasta Bronisława Malinowskiego? W 2015 roku dzika karta. Sezon później utrzymanie za sprawą rzeszowskich turbulencji. Wreszcie gdy tragedia dotknęła Tomasza Golloba, losy GKM-u rozpisano przed pierwszą kolejką, tymczasem finał rozgrywek był dla grudziądzan całkiem udany. Jeżeli więc tym razem się nie uda, warto spojrzeć z satysfakcją na to, co działo się siedem, sześć lub cztery lata wcześniej. A w Pile przed dwoma dekadami z okładem, gdy Polonia sięgnęła po mistrzostwo Polski. Przynajmniej jest co wspominać.
Nikomu nie życzę spadku, kibicuję wszystkim. Z ręką na sercu. Ale sport taki już jest, że jednych przytula, a innych odtrąca. Warto mieć jednak świadomość, że również tutaj karuzela smutków i radości pędzi jak szalona. Nie planuj za wiele, bo stabilniejsze bywają zamki z piasku. No dobrze, przesadziłem: wczasowe domki z dykty. Nawet w Lesznie powinni o tym pamiętać.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!