Po zakończeniu kariery Ryan Sullivan niemalże zniknął ze świata speedwaya. Próżno szukać go na stadionach, nawet tych w jego ojczyźnie. W rozmowie z TVP Sport przyznaje, że może kiedyś wróci, ale nie wie tego w stu procentach.
Sullivana można śmiało określać jako legendę światowego speedwaya. W Polsce reprezentował barwy trzech klubów: Apatora/Unibaksu Toruń (1996-98, 2000, 2007–2013), Polonii Bydgoszcz (1999) oraz Włókniarza Częstochowa (2001–06). Nasz redakcyjny kolega, wspominając jego częstochowsko-toruńskie mariaże pisał o nim jako o „Aniele w skórze Lwa” i „Lwie z duszą Anioła”.
Na brak sukcesów Sullivan narzekać nie mógł, choć tylko raz stanął na podium indywidualnych mistrzostw świata. W 2012 roku zdobył brąz przegrywając z Tonym Rickardssonem i Jasonem Crumpem. Do srebra zabrakło pięciu punktów, zaś do złota znacznie więcej – ponad dwudziestu. – Nie żyję przeszłością, nie rozpamiętuję tego, nie rozpaczam. Wracam wspomnieniami do tamtych chwil i pewnie kilka rzeczy bym zmienił, ale popatrz – jestem zdrowy, miałem świetne wyniki i dobrze się bawiłem. Czego mam żałować? To nie w moim stylu – przyznał w rozmowie z Filipem Czyszanowskim w „Żużlowej Niedzieli” na antenie TVP Sport.
Po raz ostatni geniusz Ryana Sullivana w Speedway Ekstralidze obserwowaliśmy w 2012 roku. Australijczyk w barwach Unibaksu zdołał wykręcić dziewiątą średnią w lidze – 2,152, na którą złożyły się 232 punkty z dziewięcioma bonusami w 112 biegach. Rok później miał kończyć karierę, ale ostatecznie wystąpił jeszcze w czterech spotkaniach „Aniołów”. Jednak już tak nie błyszczał. W szesnastu biegach zdobył ledwie trzynaście punktów i trzy bonusy.
– Przed tym sezonem miałem trudny czas. Spierałem się z toruńskim Urzędem Skarbowym. Wygrałem sprawę w sądzie, ale kosztowało mnie to sporo nerwów. Zresztą, ten spór dotyczył nie tylko żużlowców, ale wielu sportowców. Dodatkowo doszło do zmian w klubie, miałem poważną kontuzję (ręki – dop. red.) i miałem tego wszystkiego dość. Chciałem wrócić do domu – dodał były zawodnik.
Sullivan w „Żużlowej Niedzieli” pojawił się przy okazji retro transmisji z meczu rewanżowego o drużynowe mistrzostwo Polski w 2007 roku, który zresztą inaugurował również nasz autorski cykl „Był sobie mecz”. Trzykrotny mistrz świata w drużynie (1999, 2001, 2002) przyznaje, że… – Mam motocykle w garażu, ale z nich nie korzystam, poza tymi motocrossowymi. Zdarza się bardzo często, gdy spoglądam wstecz, że tęsknię. To była bardzo ważna część mojego życia, ale jestem teraz starszy – jestem mężem i ojcem. Nie mogę w takich okolicznościach ścigać się wiecznie. Mam zobowiązania, muszę wrócić do domu i jestem wdzięczny za to, co dał mi żużel. Nie wykluczam, że kiedyś znów się przy nim pojawię w jakiejś roli. Jeszcze nie wiem jakiej, zobaczymy.
Obecnie Ryan Sullivan zajmuje się branżą nieruchomości. Kupuje ziemie, które dzieli na mniejsze działki i następnie sprzedaje dalej.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!