Bartosz Smektała w niedzielę zadebiutował w nowej drużynie. Już w pierwszym pojedynku musiał zmierzyć ze swoją macierzystą drużyną - Unią Leszno. Włókniarz poległ na własnym obiekcie 41:49.
Niedzielne starcie było debiutem Bartosza Smektały w ekipie Lwów. Nowy nabytek biało-zielonych zdobył 3 punkty w czterech gonitwach. Z pewnością nie był to idealny start sezonu w wykonaniu zawodnika ze Śremu.
– Nie czułem większej presji przed tym spotkaniem. Byłem optymistycznie nastawiony, ale podobnie jak w zeszłym roku początki są u mnie bardzo ciężkie. Można jeździć treningi i mecze kontrolne, ale PGE Ekstraliga rządzi się swoimi prawami i czarno na białym pokazuje czy jest dobrze czy nie.
W hitowym starciu 2. kolejki PGE Ekstraligi najlepsze czasy dnia należały do podopiecznych Piotra Barona. Częstochowianie po bardzo dobrej pierwszej serii systematycznie tracili swoją przewagę, a na dystansie nie byli w stanie dogonić odjeżdżających mistrzów Polski.
– Zawodnicy Fogo Unii Leszno należą do ścisłej czołówki. Nie uważam, że zawodnicy Włókniarza są gorsi, ale goście lepiej odczytali ten tor. Przegrana na swoim torze bardzo boli. Bez względu jaki ten tor jest, czy warunki, w których trenuje się są takie same czy nie to gospodarze powinni odczytywać go szybciej.
Bartosz Smektała w pogoni za Piotrem Pawlickim
Włókniarz od 3. kolejki poprzedniego sezonu (28.06.2020!) pozostaje bez wygranej na własnym obiekcie. Tor przeszedł niemałe zawirowania od tego czasu. Miejscowi zawodnicy co prawda wygrali dwa sparingi, ale wciąż nie posiadają atutu własnego toru.
– To jaki był tor na sparingach nie ma znaczenia. Jeżeli startuje się na swoim torze to nie ma żadnego wytłumaczenia. Zawodnicy z przeciwnej drużyny przecież potrafili dostosować się do nawierzchni. Ja mam taką zasadę, że nigdy nie narzekam na tor. Jest on równy dla wszystkich i ciężko przy tak dynamicznie zmieniającej się pogodzie przygotować powtarzalne warunki.
Zdecydowanym liderem formacji seniorskiej gospodarzy był kapitan Lwów, Leon Madsen. Zdobył on 14 punktów, lecz w 7. gonitwie mocno przyblokował swojego kolegę z drużyny, Jonasa Jeppesena. Na szczęście dla częstochowian para Duńczyków zwyciężyła w tym wyścigu 5:1. Leon wypełniał także obowiązki kapitania w parku maszyn.
– Leon Madsen jest w gazie. Ponadto bardzo zaangażowany jeśli chodzi o drużynę. Przekazuje nam sporo informacji. Pod koniec co prawda pogubił kilka punktów, ale jemu ten tor pasował, dobrze go odczytywał. My, jako jego koledzy z drużyny możemy się od niego wiele nauczyć.
Porażka z mistrzem Polski to żaden wstyd dla Włókniarza, natomiast już w najbliższy piątek na torze przy ul. Olsztyńskiej w Częstochowie podejmą Falubaz Zielona Góra. Z drużyną prowadzoną przez Piotra Żyto nie ma już miejsca na porażkę.
– Przegrana z Unią Leszno to żaden wstyd, jednakże boli ona podwójne ze względu, że rywalizowaliśmy na własnym obiekcie. To jest sport i widzimy na przykładzie Fogo Unii, że ta drużyna także przegrała pierwszy mecz na własnym stadionie. Za to kochamy ten sport. W piątek podejmiemy Falubaz Zielona Góra i oczywiście chcemy to spotkanie wygrać. Musimy jeszcze kilka rzeczy pozmieniać przed tym meczem, ale jestem optymistycznej myśli, ponieważ na początek rywalizacji dostaliśmy bardzo, bardzo mocnego rywala.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!