Przez długi czas Martin Smolinski był jednym z najlepszych reprezentantów Niemiec. Ostatnio jednak miał sporo pecha, a nad nim zawisły myśli o końcu kariery.
Do 2020 roku wszystko szło po myśli Martina Smolinskiego. Wtedy jednak zanotował okropny w skutkach wypadek w Lipsku. Tamtejszy trening zakończył się dla niego złamaniem stawu biodrowego oraz kości udowej, urazem miednicy i uszkodzenia nerwu. Tamtejszy sezon zakończył w maju, lecz ani myślał o zakończeniu kariery. Rok później wrócił na tor.. i został wicemistrzem świata w longtracku! Stare demony powróciły na początku ubiegłego sezonu. Już podczas inauguracyjnego meczu w 1. Lidze Trans MF Landshut Devils Smolinskiemu odnowił się uraz.
Tamtejsze zawody rozpoczął idealnie. W pierwszym biegu zwyciężył, zaś potem przeciął linię mety jedynie za plecami kolegi z drużyny. Później zjechał z toru i został zastąpiony przez młodzieżowca. Jak się później okazało, powodem tego były ponowne problemy zdrowotne. Jeszcze w maju przeszedł operacje wstawienia sztucznego biodra, które ma mu pomóc w powrocie do pełni sprawności. Na motocykl zdołał wrócić jeszcze w tym samym sezonie.. i zwyciężył z niemal kompletem punktów.
Kolejny powrót
Do nadchodzących rozgrywek Smolinski przygotowuje się jak gdyby nigdy nic. Zgłosił gotowość do rywalizacji z innymi i oprócz startów w Trans MF Landshut Devils, czeka go walka o miano najlepszego zawodnika świata. Drugi w karierze tytuł jest także jego celem na nadchodzący rok. – Wracam tam, gdzie skończyłem i ponownie jestem głodny rywalizacji. Chcę jednocześnie dążyć do tytułu mistrza świata na długim torze – zapowiada w rozmowie z speedweek.com
W swoim dotychczasowym dorobku Niemiec ma cztery medale. Trzy razy kończył na drugim stopniu podium, zaś w 2018 roku to on okazał się najlepszym zawodnikiem świata. Oprócz tego wraz z reprezentacją sięgał po trzy tytuły Drużynowych Mistrzów Świata i będzie gotowy do walki o kolejny w niderlandzkim Roden. – Jeśli zadzwoni do mnie trener reprezentacji, to przyjadę. W 2017 roku byliśmy już najlepsi na świecie – kontynuuje.
Zawodnicy z Niemiec będą najliczniejszą grupą w stawce Indywidualnych Mistrzostw Świata na długim torze. Oprócz Smolinskiego startować będą jeszcze Lukas Fienhage, Stephan Katt i Max Dilger. Ten ostatni także wraca po groźnej kontuzji, a jazdę w cyklu umożliwiła mu rezygnacja aktualnego Mistrza – Mathieu Trésarrieu. W kalendarzu mistrzostw widnieje sześć pozycji, i nie zabrakło w niej Polski. Tym razem jednak zawodnicy nie pojawią się w Rzeszowie, a w Ostrowie Wielkopolskim.
Przypomnijmy, że nie tak dawno Martin Smolinski startował także w Grand Prix na klasycznych motocyklach. W 2014 był stałym uczestnikiem cyklu i już na inaugurację był jedną z największych niespodzianek. W nowozelandzkim Auckland zdołał przedrzeć się z ostatniej na pierwszą lokatę i zapisać się w historii. Do Grand Prix wrócił jeszcze w roku 2017, zastępując od połowy sezonu Grega Hancocka. W sześciu rundach zdobył 25 punktów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!