Unia Leszno rozgromiła na własnym obiekcie Apator Toruń 56:34. "Anioły" były kompletnie bezradne na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Po spotkaniu w Lesznie w rozmowie dla speedwaynews.pl na kilka pytań odpowiedział Emil Sajfutdinow.
Do sobotniego meczu w Lesznie gospodarze przystępowali w znacznym osłabieniu. Natomiast brak Janusza Kołodzieja, Andrzeja Lebiediewa i Damiana Ratajczaka tylko i wyłącznie zmotywował leszczynian, co pokazali na torze. „Byki” nie zostawiły cienia nadziei drużynie z Torunia, rozbijając „Anioły” aż 56-34. Wśród podopiecznych Piotra Barona żaden z zawodników nie zaprezentował się wyróżniająco. Nawet trójka liderów Apatora, która zawsze na wyjazdach dowoziła ważne punkty, nie była aż tak błyskotliwa.
Emil Sajfutdinow, czyli zawodnik, który przecież spędził siedem lat w barwach Unii Leszno, tego dnia również nie potrafił się „dostroić” do nawierzchni w Lesznie. Zawodnik Apatora zdobył zaledwie 8 punktów z bonusem w sześciu startach. Z pewnością Rosjanin z polskim paszportem tego meczu nie będzie mógł zaliczyć do udanych.
Problemy sprzętowe Sajfutdinowa
Po spotkaniu 34-latek przyznał, że absolutnie nie jest on zadowolony ze swojego występu. Żużlowiec nie mógł znaleźć prędkości nigdzie, pomimo tego, że jak sam powiedział – próbował aż trzech motocykli na przestrzeni całego meczu. Lider Apatora Toruń przyznał, że ma on obecnie problemy sprzętowe, a jak sam przyznał – waleczność i chęci to za mało w przypadku braku prędkości w motocyklach. Natomiast jak mówił Sajfutdinow, sezon się nie skończył i będzie jeszcze wiele okazji dla Apatora do zdobycia dużych punktów do tabeli ligowej.
– Był to słaby mecz z naszej strony. Nie mieliśmy ani startu ani prędkości na trasie. Ja osobiście też nie jestem zadowolony z mojego występu. Dzisiaj [w sobotę 22 czerwca – dop. red.] przejechałem można powiedzieć trzy motory, ale kompletnie nic nie działało. Mam problem ze sprzętem i cały czas szukam. Dzisiaj [w sobotę 22 czerwca – dop. red.] każdy punkt był wywalczony, wyszarpany, wymęczony. Chcę walczyć, umiem walczyć, ale też do tego potrzebny jest szybki sprzęt. Ambicje mieliśmy na ten mecz większe, to na pewno. Natomiast sezon się jeszcze nie skończył i mamy dużo możliwości do punktowania, dzisiaj [w sobotę 22 czerwca – dop. red.] też, chociaż bonus zdobyliśmy, więc musimy iść dalej i się nie poddawać – mówił lider Apatora Toruń.
Leszno to jego drugi dom
Emil Sajfutdinow barwy leszczyńskich „Byków” reprezentował w latach 2015-2021. Podczas tego czasu 34-latek świętował wiele sukcesów z Fogo Unią. Świetne wyniki indywidualne oraz pięć tytułów Drużynowego Mistrza Polski podczas 7-letniej przygody Emila na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Można spokojnie powiedzieć, że obecny zawodnik Apatora doskonale zna tor w Lesznie. Natomiast w obecnym żużlu jak wiadomo, bardzo duże znaczenie ma odpowiednie dopasowanie sprzętowe.
Mecz dziewiątej kolejki na „Smoku” miał status zagrożonego, dlatego też została nałożona plandeka. Jednak na pytanie odnośnie toru były zawodnik Unii bardzo szybko powiedział, że nie zamierza się tłumaczyć torem, ponieważ był on dla każdego taki sam. Zapytaliśmy również Emila czy zawsze przyjemnie wraca mu się na „Smoka”. 34-latek przyznał, że uważa Leszno za swój drugi dom i powroty tam są zawsze miłe.
– Tor był dla wszystkich taki sam. Nie ma różnicy czy był przyczepny czy był twardy. W Lesznie chłopacy dzisiaj [22 czerwca – dop. red.] byli mocniejsi. Było widać, że mieli starty i prędkość i dlatego wygrali. Powroty do Leszna są zawsze bardzo miłe. Ja już kiedyś powiedziałem, że to jest mój drugi dom. Spędziłem tu dużo czasu i osiągnęliśmy wiele sukcesów. Uwielbiam tu przyjeżdżać, kibice w Lesznie zawsze są dla mnie w porządku i bardzo im za to dziękuję – zakończył Emil Sajfutdinow.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!