Kibice poznali kalendarz cyklu FIM Speedway Grand Prix na sezon 2023 oraz daty kilku innych imprez. Mimo hucznych zapowiedzi, żaden ważny turniej nie odbędzie się w Australii, co zasmuciło i zdziwiło tamtejszych działaczy. Ich zdaniem kraj kangurów mógłby gościć DPŚ.
Publikacja kalendarza turniejów Speedway Grand Prix jak co roku była jednym z bardziej wyczekiwanych momentów przez zawodników i kibiców. Zapowiedzi organizatorów dawały nadzieję na kilka nowych miejsc i zawody poza Europą. Skończyło się jednak na 10 rundach rozrzuconych po Polsce i innych państwach Starego Kontynentu. Jedyną nowinką w terminarzu będzie Ryga. Na Łotwie uczestnicy SGP pojawią się w sierpniu.
Grupa Discovery potwierdziła także wcześniejsze zapowiedzi dotyczące powrotu Drużynowego Pucharu Świata. Zawody przeniesiono do Wrocławia, który tym samym stracił miejsce w kalendarzu SGP, ale za to w dniach 25-29 lipca ugości reprezentacje z całego świata. Przypomnijmy, że po raz ostatni DPŚ odbył się w 2017 roku w Lesznie. Wygrali Polacy.
Australijczycy rozczarowani
Terminarz cyklu SGP i lokalizacja DPŚ wywołała smutek w Australii. Przypomnijmy, że „kangury” to po triumfie w SoN aktualni drużynowi mistrzowie świata. Na profilu obiektu w Mildurze pojawił się wpis, w którym działacze stwierdzili, że zawody DPŚ powinny odbyć się na Antypodach. – Rozczarowujący terminarz, żadnych zmian. Jedyną dobrą wiadomością jest powrót DPŚ, ale we Wrocławiu. Kto wygrywa Puchar Świata, powinien być gospodarzem w kolejnym roku – czytamy na Twitterze.
Australijczycy mogą czuć się pokrzywdzeni. Od 2017 roku czekają na powrót najbardziej prestiżowych zawodów żużlowych na świecie do swojej ojczyzny. Po przejęciu cyklu SGP przez grupę Discovery nie brakowało hucznych zapowiedzi dotyczących nowych kierunków i powrotu na Antypody. Zawody o IMŚ w Australii najpierw miały odbyć się w 2022 roku, potem przeniesiono je na kolejny sezon. Ostatecznie w kalendarzu na 2023 rok zabrakło miejsca dla ojczyzny speedwaya.
Warunki nie takie straszne?
Powodem przełożenia powrotu do Australii miały być wcześniej kłopoty wizytacją poszczególnych lokalizacji. Tory i stadiony musiałby zostać sprawdzone pod kątem warunków. Infrastruktura to rzeczywiście potencjalny kłopot, bo australijskie obiekty odbiegają nieco od standardów znanych z Polski czy nawet Szwecji. Dotychczasowe rundy SGP odbywały się na torach jednodniowych na dużych stadionach i podobnie miało być tym razem. Faworytem było Sydney, które gościło stawkę IMŚ w 2002 roku.
Działacze z Mildury mają jednak odmienne zdanie co do warunków. Według nich przynajmniej kilka ośrodków byłoby chętnych na organizację DPŚ, tym bardziej, że „Aussies” to przecież mistrzowie świata. Nie zabrakło również szpilki w kierunku organizatorów SGP oraz SoN. Tegoroczny turniej parowy pierwotnie miał się odbyć w Esbjergu, a po przeniesieniu na trybunach w Vojens pojawiła się garstka kibiców. – Kilka miejsc w Australii mogłoby się tego podjąć, zwłaszcza po oglądaniu „tłumów” w Vojens – piszą ironicznie Australijczycy.
FIM i Discovery nie rezygnują z Australii
Wszyscy, włącznie z kibicami, mogą być więc rozczarowani. Stanowisko Discovery i FIM? Już podając kalendarz SGP i innych imprez pojawiła się informacja na temat Australii. – Niestety, nie byliśmy w stanie osiągnąć porozumienia i przywrócić cyklu do Australii w 2023 roku. Mogę jednak zapewnić, że nadal pracujemy nad tym, by najlepsi zawodnicy na świecie znów pojawili się w jednym z najważniejszych dla żużla krajów – mówi François Ribeiro, szef Discovery Sports Events dla fimspeedway.com.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!