Szymon Woźniak wywalczył w Gislaved awans do SGP 2024, chociaż w sobotnie popołudnie musiał pokonać nie tylko rywali, ale być może przede wszystkim konkretny ból. Dwa lata temu w Żarnowicy podobny przypadek dotyczył Pawła Przedpełskiego. Obaj zasłużyli na uznanie ze strony selekcjonera kadry Rafała Dobruckiego.
– Ten awans urodził się w bólach, dosłownie. Na treningu było gorzej niż się spodziewałem. W tygodniu wykonałem kawał ciężkiej pracy, aby w ogóle pomyśleć o występie w Gislaved, żeby dopuścić tę myśl do głowy. W poniedziałek zaczynałem od poziomu zero. Wstałem z łóżka i praktycznie upadłem, bo moje nogi nie były w stanie utrzymać ciężaru ciała – przyznał Szymon Woźniak, z którym rozmawialiśmy tuż po zakończeniu Grand Prix Challenge w Gislaved.
Po sobotnim turnieju widzieliśmy, jak Woźniak lekko kuleje w parku maszyn. Nikt nie miał wątpliwości, że w Szwecji wygrał z konkretnym bólem. Co ciekawe, dwa lata wcześniej, w słowackiej Żarnowicy podobnie wyglądała sprawa z Pawłem Przedpełskim. Wychowanek toruńskiego Apatora wygrał GP Challenge, awansował do SGP, a później z grymasem na twarzy opuszczał podium. Turniej z sierpnia 2021 roku był dla niego trzecim wyjazdem na tor po wyleczeniu złamania nogi i ręki. Dla wielu może być zaskoczeniem, że zarówno Woźniak, jak i Przedpełski poradzili sobie znakomicie w ekstremalnych dla nich warunkach. – Być może coś w tym jest, że pojechali bez obciążenia, ze świadomością tej kontuzji, która gdzieś tam była – skomentował selekcjoner Żużlowej Reprezentacji Polski Rafał Dobrucki.
Dobrucki o awansie Woźniaka do SGP 2024
– Jestem dumny z Szymona. Zapracował sobie na to i uważam, że zasłużył na ten awans. Możemy mu tylko pogratulować szarży na pierwszym łuku ostatniego biegu (Woźniak przeszedł z ostatniej pozycji na pierwszą – dop. red.). Miał czwarte pole, które dawało pewien handicap, aczkolwiek byli tacy, którzy tego nie wykorzystywali. Duża klasa, że odnalazł się w wyścigu, gdzie troszeczkę się zakotłowało. Tym bardziej zasłużenie awansował – powiedział nam Dobrucki.
Selekcjoner kadry przypomniał, że 6 dni przed turniejem w Gislaved, Woźniak miał poważny wypadek podczas meczu ebut.pl Stal Gorzów – Tauron Włókniarz Częstochowa. – Zgiął kierownicę nogami. Możecie sobie wyobrazić, jaka to była siła. W sobotę nie był w stu procentach sprawny – podsumował Rafał Dobrucki.
W Gislaved Woźniak musiał uznać wyższość jedynie Jasona Doyle’a i Martina Vaculika. Nie popsuło mu to jednak nastroju, ponieważ trzecie miejsce wystarczyło do zapewnienia sobie awansu do Grand Prix.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!