Przedwcześnie ubiegły sezon zakończył Vaclav Milik. Czech po upadku doznał bowiem m.in. złamania ręki czy pęknięcia śledziony. Przez niedopatrzenie lekarzy jednak ledwo przeżył.
Vaclav Milik był jednym z zawodników, którzy pozostali w Cellfast Wilkach Krosno po spadku z PGE Ekstraligi. Czech ponadto przejął opaskę kapitana po Andrzeju Lebiediewie. Na przestrzeni całego sezonu pokazywał się z dobrej strony, choć zdarzało mu się przeplatać lepsze mecze z tymi gorszymi. Na koniec roku pochwalić się mógł średnią na poziomie 1.947 punktu na bieg, co jednak dało mu dopiero 18. pozycję w Metalkas 2. Ekstralidze. To także było za mało, by przekonać działaczy do przedłużenia kontraktu na sezon 2025.
Drugą sprawą jest jednak fakt, że nikt nie wie w jakiej dyspozycji będzie Czech. Ubiegły sezon skończył bowiem przedwcześnie. Podczas ćwierćfinałowego starcia w Krośnie Milik nie zdołał ominąć Brady’ego Kurtza i Jonasa Seifert Salka. Nasz południowy sąsiad wjechał w leżące na torze motocykle i przekoziołkował. Na początku była mowa „tylko” o złamaniu kości przedramienia z odłamami, lecz rzeczywistość była zupełnie inna. Po kilku dniach zawodnik wrócił do szpitala przez fatalne samopoczucie oraz ból. Okazało się bowiem, że Vaclav Milik ma pękniętą śledzionę! Tym samym zawodnik przeszedł kolejną operację, która polegała na usunięciu uszkodzonego narządu.
Vaclav Milik stęsknił się za jazdą
Z uwagi na operacje Milik w porównaniu do poprzednich lat musiał zmienić swój plan treningowy. Dołożyć do niego musiał zabiegi rehabilitacyjne oraz mocniej skupić się na wcześniej kontuzjowanej ręce. Ostatecznie jednak wszystko wróciło już na dobre tory, a treningi Czecha wyglądają już podobnie do ubiegłych zim. Wraz z reprezentacją zaliczył już także integracyjny wypad w góry. W rozmowie z klubowymi mediami Orła Łódź zawodnik opowiedział o tym jak spędza zimę.
– W tym roku zmieniłem kilka rzeczy w ćwiczeniach, ale to ze względu na kontuzję. Musiałem skupić się na ćwiczeniach wzmacniających ramię, które miałem uszkodzone. Sporo czasu poświęciłem też na rehabilitację śledziony i brzucha. Teraz już jestem w pełni sił, więc mój trening wygląda podobnie do lat poprzednich – powiedział Vaclav Milik.
Czech zwraca uwagę także na rolę uporządkowania wszelkich spraw w głowie. To właśnie ma być jednym z aspektów, które pozwolą mu wrócić na odpowiednie tory. Nie oszczędzał także na zakupach, co sprawia, że już nie może doczekać się pierwszych treningów oraz sparingów. Po raz pierwszy w karierze skończył bowiem sezon jeszcze w sierpniu i nie wziął udziału nawet w pardubickiej Zlatej Prilbie.
– Najważniejsze, żebym był przygotowany dobrze fizycznie, bo to gwarantuje, że czuję się też silny mentalnie. Ale bardzo istotny jest tez sprzęt. Najważniejsze są dla mnie silniki i sprzęgła, które muszą być najwyższej jakości – zdradził Milik. – Muszę przyznać, że przez tę kontuzję bardzo stęskniłem się za żużlem. Nie mogę się doczekać sezonu – dodał Vaclav Milik.
Określił cele na sezon
Przed rozpoczęciem sezonu wszyscy zawodnicy Orła Łódź udadzą się do Cetniewa na zgrupowanie. Tam wszyscy wraz z nowym szkoleniowcem drużyny poznają się bliżej i spróbują znaleźć dobry język. Czech ma być jednym z liderów i już postawił sobie cel na tegoroczne zmagania. Przede wszystkim chciałby poprawić swoją średnią, choć na drugim szczeblu rozgrywkowym tylko raz udało mu się przekroczyć barierę dwóch punktów na bieg.
– Nie nakładam na siebie jakiejś wielkiej presji, ale osobisty cel oczywiście mam – chciałbym osiągnąć wyższą średnią biegową niż w mijającym roku. Mam co poprawiać i nad czym pracować, bo chciałbym zdobywać średnio 10 punktów w meczu. Taki wynik już byłby dla mnie ok – zakończył zawodnik.
Vaclav Milik w tym roku będzie zdobywał punkty dla Orła ŁódźAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!