Przemysław Konieczny bardzo chciał pozostać na zapleczu PGE Ekstraligi i po spadku Unii Tarnów zależało mu na zmianie klubowych barw. Młodzieżowiec przyznaje, że rozmowy z klubem nie były łatwe, bo „Jaskółkom” zależało na zatrzymaniu swojego wychowanka.
Choć Unia Tarnów z hukiem spadła z eWinner 1. Ligi Żużlowej, to nie można powiedzieć, że w postawie ekipy z Małopolski zabrakło jakichkolwiek pozytywów. Sytuacja mogła być jeszcze gorsza, ale na szczęście dla tarnowian z bardzo dobrej strony w kilku meczach pokazali się juniorzy. Swoje przebłyski miał Przemysław Konieczny, który po spadku nalegał, by nadal ścigać się na drugim szczeblu rozgrywkowym. Ostatecznie dopiął swego i zasilił Abramczyk Polonię Bydgoszcz.
Rozstanie z macierzystym klubem wcale nie było jednak łatwe. – Rozmowy były trudne, bo Unia Tarnów chciała mnie zatrzymać. Z kolei mi zależało na tym, żeby się rozwijać i iść do przodu. Przede mną ostatni rok w gronie juniorów i bardzo chciałem spędzić go w eWinner 1. Lidze. Polonia to dla mnie szansa na rozwój i cieszę się, że ostatecznie wylądowałem w Bydgoszczy – przyznaje Konieczny w rozmowie z portalem polskizuzel.pl.
Transfer do Bydgoszczy był dla młodzieżowca bardzo ważny. Przed Przemysławem Koniecznym ostatni sezon startów w gronie juniorów, a więc 20-latkowi zależny na udanym zamknięciu tego rozdziału i nabraniu cennego doświadczenia. – Bardzo chciałem zostać w eWinner 1. Lidze, a kiedy pojawiła się oferta z Bydgoszczy, to chciałem z niej skorzystać. Dobrze wiem, jaki to klub. Polonia jest świetnie poukładana i doskonale zarządzana. Długo się nie zastanawiałem – mówi nowa karta w talii bydgoszczan.
Wychowanek tarnowskiej Unii miał w 2021 roku przebłyski dobrej formy, ale zanotował też sporo przeciętnych występów, a jego końcowa średnia nie należała do najbardziej imponujących. Miało na to wpływ wiele czynników, ale dla młodzieżowca to już nieważne, bo skupia się na najbliższym sezonie. – Inaczej to sobie wyobrażałem. Miniony sezon zaczął się dla mnie od zakażenia koronawirusem, co okazało się problematyczne, bo nie mogłem złapać później właściwego rytmu. Później pojawiły się problemy sprzętowe i finansowe. To wszystko złożyło się na mój wynik. Nie chcę już jednak tego rozpamiętywać. Odkreślam to grubą kreską i koncentruję się na tym, co mnie czeka – kończy Przemysław Konieczny.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!