Przyszły sezon dla Dominika Kubery będzie szczególny. Oprócz startów ligowych w Polsce i Szwecji czeka go bowiem jazda w cyklu Grand Prix.
Dlatego też wychowanek Unii Leszno już rozpoczął przygotowania. W związku ze startami w Mistrzostwach Świata zdecydowanie wzrosły koszta zawodnika. Jest to bowiem większa częstotliwość startów, gdzie nie ma miejsca na absolutnie żadne testy. Teraz natomiast pozostaje mu czekać na ligowe terminarze w Polsce i Szwecji, a później rozpocznie planowanie logistyki. Po nowym roku zacznie się też końcowe odliczanie do pierwszego wyjazdu na tor i jak najlepsze przygotowanie sprzętu do ścigania.
– Czekamy jeszcze na terminarz PGE Ekstraligi, ligi szwedzkiej i innych zawodów wraz z eliminacjami. Później trzeba będzie ruszyć z planami logistycznymi na sezon. Na pewno dużo większe zakupy sprzętowe poczyniłem, bo GP wymaga na każdej płaszczyźnie rotowania. Myślę, że to jest naturalna rzecz – powiedział Dominik Kubera.
Problemem 24-latka jest jednak brak znajomości torów w cyklu Grand Prix. Dotychczas wystartował trzykrotnie z dziką kartą, gdzie dwa razy zmagania w Lublinie skończył na podium. Teraz jednak domowego toru Platinum Motoru nie ma w kalendarzu Mistrzostw Świata, a pojawią się owale, na których nigdy nie przyszło mu się ścigać. Do tego przyjdzie mu rywalizować na sztucznie układanych torach w Warszawie i Cardiff. Na PGE Narodowym w tym roku co prawda wyjechał na tor, lecz zakończył udział z ciężkim urazem kręgosłupa.
– W Gorzowie i we Wrocławiu oczywiście miałem okazję jeździć. Ze Szwecji znam Malillę. Reszty nie znam. Warszawy nie zaliczam do tego, bo przejechałem tam tylko 2,5 okrążenia – to jest nic. Na reszcie torów nie byłem nigdy albo bardzo dawno. To będzie dla mnie duża lekcja i będę starał się wyciągnąć jak najwięcej z każdego stadionu – dodał.
O kandydaturze Dominika Kubery jako uczestnika cyklu mówiło się już od dwóch sezonów. Uważany jest bowiem za jednego z najlepszych Polskich zawodników po Bartoszu Zmarzliku, wobec czego oczekiwania wobec jego osoby będą dość spore. On jednak stara się zachowywać chłodną głowę i od startów oczekuje jedynie zadowolenia z siebie. Nie nakłada natomiast na siebie żadnej presji.
– Wiadomo, że w GP każdy pojedzie o swoje cele. Każdy ma je inne. Ja staram się nie wywierać na sobie presji. Chcę być po każdych zawodach zadowolony z siebie i z podjętych decyzji. Jakby za tym poszedł dobry wynik, to będę szczęśliwy – zakończył.
Punktem zwrotnym w karierze „Domina” było odejście z macierzystego klubu. Po dołączeniu do Motoru Lublin momentalnie wyrósł na lidera z prawdziwego zdarzenia, a przy tym po raz pierwszy przekroczył barierę dwóch punktów na bieg. W tym roku zdecydowanie poprawił ten wynik, będąc przy tym trzecim najlepszym Polakiem w PGE Ekstralidze. W niej konsekwentnie zbliża się też do bycia najlepszym zawodnikiem w historii pod względem złotych medali DMP. Już w tym momencie Kubera ma ich bowiem siedem, zaś rekordzistą jest Sławomir Tkocz, który zdobył ich jedenaście.
Dominik Kubera
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!