Do końca o bezpieczne miejsce w przyszłorocznym cyklu Speedway Grand Prix będzie musiał walczyć Artiom Łaguta. Rosjanin w Cardiff wywalczył 6 punktów i przed ostatnim turniejem w Toruniu ma 5 „oczek” straty do zajmującego ósme miejsce, Mateja Žagara.
Łaguta w niedawnej rozmowie z naszym portalem przypominał, że przed rokiem w stolicy Walii na swoim koncie zapisał zaledwie 4 punkty. Tym razem występ był więc lepszy, lecz trudno nie czuć niedosytu, gdy po dwóch biegach miało się na koncie komplet 6 punktów. W trzech kolejnych linię mety mijał on już jednak na końcu stawki, przez co nie uzyskał awansu do półfinałów. Jak się okazało, w drugiej części zawodów zawiódł podstawowy sprzęt, a rezerwowy również nie spisał się korzystnie. – Z pewnością stało się coś z motorem, bo pierwsze dwa starty były bardzo dobre, a później coś nie grało – z gaźnikiem albo z prądami. Szukaliśmy problemu cały czas, bo nie mogłem już spod taśmy dobrze wyjechać. Wziąłem drugi motocykl na piąty bieg i to też nie pomogło. Już w piątek wiedziałem, że on nie był taki dobry ze startu. Przed zawodami widziałem, że ten, na którym jechałem, w pierwszych dwóch biegach, był bardzo dobry. Później coś się z nim stało – mówił, o swoim występie podczas Speedway Grand Prix Wielkiej Brytanii, Artiom Łaguta.
Czy zatem drugą część zawodów można porównać do słabego występu na Principality Stadium w roku 2018? – Nie wracałbym do tego, że w zeszłym roku w Cardiff poszło mi słabo. Wtedy też nie mogłem wyjeżdżać dobrze ze startu. Tym razem w pierwszych dwóch biegach było ok, później coś stało się z motorem. W kolejnych dniach będziemy sprawdzać, jaki był to problem – dodał.
W kilku poprzednich latach tor w Cardiff nie zawsze związywał się odpowiednio i sprawiał zawodnikom problemy. Ostatnio wygląda to już jednak znacznie lepiej. – Nawierzchnia w tych zawodach była bardzo dobra. W piątkowym treningu jechaliśmy na twardszej, w turnieju natomiast startowaliśmy na bardziej odmoczonej. Tor był fajny, do walki, tylko po prostu trzeba na nim było dobrze wyjechać ze startu – zaznaczył.
Kolejna, ostatnia już runda tegorocznych zmagań, odbędzie się 5 października w Toruniu. Tam przed rokiem Łaguta zainkasował niemal komplet punktów (20), przegrywając tylko finałowy bieg z koronowanym wówczas, Indywidualnym Mistrzem Świata, Taiem Woffindenem. Na Motoarenie, przy kilku punktach straty do czołowej ósemki, występ na poziomie „mocnej”, dwucyfrowej zdobyczy, z pewnością mógłby mu dać bezpieczne miejsce w przyszłorocznej stawce stałych uczestników. – Teraz jestem dziesiąty i tracę do pierwszej ósemki pięć punktów. Wszystko jest w moich rękach. Przez najbliższe dwa tygodnie muszę potrenować i popróbować różnych rzeczy, aby moje silniki były naprawdę dobrze przygotowane. Prądy również (śmiech) i żeby wszystko zagrało. W Toruniu jest jeden z najlepszych torów dla mnie, ja tam lubię jeździć. Zobaczymy, bo kiedyś mówiłem, że we Wrocławiu też lubię startować, ale w tym roku tam również miałem problemy ze startami. W Grand Prix jest bardzo ciężko – skomentował.
Motoarena to miejsce szczęśliwe w ostatnim czasie dla Łaguty. 20 punktów w rundzie cyklu Speedway Grand Prix przed niemal rokiem oraz poprowadzenie MRGARDEN GKM-u do pierwszego od wielu lat wyjazdowego zwycięstwa w najwyższej klasie rozgrywkowej w sezonie 2019, dają powody do optymizmu. – Oczywiście liczę na dobry występ na Motoarenie. Wiem, jaki tor tam będzie. Mam nadzieję, że będzie ok i wszystko skończy się dla mnie dobrze.
Tegoroczny cykl jest trzecim, w którym nasz rozmówca startuje jako stały uczestnik. W sezonie 2011 zajął on ostatnie miejsce z tego grona, aby wrócić przed rokiem i utrzymać się w serii. Tym razem ponownie walczy on o bezpieczny byt. Czy kolejnym razem zawodnika z tym potencjałem stać na więcej i walkę o czołowe lokaty? – W Grand Prix jest tak, że jak zagra wszystko od początku i to się utrzymuje, to w każdej rundzie można dobrze jeździć i zdobywać punkty. To jest kwestia dopasowania motoru. Z tych tegorocznych torów, ten w Vojens był taki naprawdę bardzo ciężki. W Teterow miałem dobrą prędkość, ale czegoś zabrakło. Jakieś nieszczęście mam w tym roku w Grand Prix, żeby od początku do końca pojechać dobrze i tak w każdej rundzie. Tak było na przykład w Målilli. Tam w zeszłym sezonie nie miałem najlepszego występu, a w tym już tak – zdobyłem 16 punktów. Wszystko to kwestia doregulowania motoru. Jeśli zostanę w Grand Prix i od początku zacznę dobrze jechać, to wszystko może wyglądać inaczej – zapewnił.
Sezon 2019 to pierwszy od lat, w którym w kalendarzu znalazły się tylko dwa obiekty z torami czasowymi. W tym roku były jednak one na tyle dobre, że z pewnością nie zaszkodziłoby, aby dla urozmaicenia cyklu, pojawił się jakiś obiekt, na którym mogłaby zasiąść spora grupa kibiców, podobnie jak w stolicy Polski oraz Walii. – Mnie wydaje się, że sztuczne nawierzchnie w cyklu są bardzo dobre. W tym roku był idealny tor, zarówno w Warszawie, jak i w Cardiff. Chyba mogłoby pojawić się kilka takich obiektów w kolejnym sezonie – podsumował rozmowę z portalem speedewaynews.pl, Artiom Łaguta.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!