Leon Madsen od sezonu 2025 przez najbliższe dwa lata będzie reprezentować Falubaz Zielona Góra. Duńczyk odszedł jednak z Włókniarza w atmosferze mocno napiętej.
Spotkanie podczas gali
W tym sezonie zespół spod Jasnej Góry był o krok od spadku z elity. Mimo wysokiej porażki w Grudziądzu na koniec rundy zasadniczej, kluczowymi spotkaniami były starcia z Falubazem Zielona Góra czy Apatorem Toruń w końcówce rozgrywek, gdzie udało się zdobyć punkty, jakże ważne do końcowego utrzymania się. Jednak tematem tabu fanów „Lwów” była nie tylko sytuacja klubu, a odejście Leona Madsena po siedmiu latach.
– Nie mnie oceniać czy zawiódł jako człowiek czy jako zawodnik. Na pewno wynik sportowy, jaki osiągał był wysoki, natomiast jak się zachował, jak postąpił z kibicami Włókniarza, z klubem to ocenili nasi fani i tak to pozostawmy – mówi Michał Świącik, prezes Włókniarza Częstochowa w rozmowie z EkstraligaTV.
Podczas niedawnej gali zarówno właściciel klubu jak i Leon Madsen mieli okazję porozmawiać o ostatnich wydarzeniach. Obaj wymienili swoje spostrzeżenia na temat ostatnich wydarzeń.
– Myślę, że Leon wie, że zrobił źle. Rozmawialiśmy podczas gali PGE Ekstraligi, powiedzieliśmy sobie parę słów. Leon starał się przeprosić, że gdzieś się mu to wymknęło spod kontroli, ale mleko się już wylało. Mógł to zupełnie inaczej zakończyć, nie w ten sposób – uważa sternik „Lwów”.
W klubie na niego liczyli
Włókniarz Częstochowa mimo „ekscesów” między niektórymi zawodnikami liczył, że uda się utrzymać między innymi Leona Madsena. Nie ma co ukrywać, że Duńczyk przez wszystkie te lata startów pod Jasną Górą zrobił dużo dobrego dla zespołu i był niekwestionowaną gwiazdą. Wszak przecież chociażby dwa brązowe medale to spora zasługa właśnie 36-latka. Prezes ubolewa nad faktem, iż mimo wcześniejszych zapewnień Madsena o pozostaniu, zawodnik ostatecznie wybrał inną opcję bez wcześniejszej informacji.
– Ja osobiście uważam, że mógł dalej u nas jeździć. On jednak ma inną wizję dalszego swojego rozwoju, ma prawo do tego, jest indywidualnym zawodnikiem, może takie decyzje podejmować. Szkoda tylko, że nie wiedzieliśmy o tym wcześniej, bo jeszcze w Toruniu, gdzie była pewna akcja, Leon zapewniał mnie, że jeździ w Częstochowie – stwierdza na koniec Michał Świącik.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!