Witold Skrzydlewski jest jednym z najdłużej działających aktualnie prezesów w Polskim żużlu. Mimo, że wielokrotnie już zapowiadał opuszczenie Łódzkiego klubu żużlowego. Tym razem jednak na słowach się nie skończy. Odejście prezesa od Orła Łódź zostało przez niego oficjalnie zapowiedziane. Co to oznacza dla klubu?
Nie jest tajemnicą, że klub żużlowy Orzeł Łódź zmaga się od dawna z problemami finansowymi. Wynikają one z kilku przyczyn. Jednak największą bolączką klubu jest fatalna frekwencja na stadionie. To tylko niektóre czynniki, które pchnęły prezesa łodzian do wystawienia klubu na sprzedaż za „symboliczną złotówkę”.
Skrzydlewski w rozmowie z TV TOYA SPORT zapowiedział, że do końca września zamierza wycofać się z roli prezesa. Nie ukrywa, że czuje się nie doceniany przez kibiców Orła. Nie tylko ze względu na niską frekwencję na stadionie ale także przez nieprzychylne komentarze.
– Należy nam się jakiś szacunek, którego nie otrzymaliśmy, pluto na nas – mówi Skrzydlewski.
Sprawa frekwencji faktycznie nie wygląda dobrze.
– Jesteśmy klubem który ma najmniejszą oglądalność ze wszystkich klubów pierwszoligowych – twierdzi prezes Skrzydlewski.
Właściciel klubu podkreśla, że nawet Gdańsk, który niedawno wygrał swój pierwszy mecz w tym sezonie przeciwko TEXOM Stali Rzeszów wynikiem 48:41, ma lepszą średnią frekwencję na trybunach od nich.
Każdy kto choć raz oglądał mecz Orła Łódź na ich domowym obiekcie, czy to na żywo czy przed telewizorem widział jak wygląda sytuacja z kibicami. Trybuny łódzkiej MotoAreny świecą pustkami już od jakiegoś czasu.
Sytuacja ta nie skreśla jeszcze istnienia klubu żużlowego z Łodzi, jednak należy bić na alarm. Jeśli nie znajdzie się chętny podjęcia ,,wyzwania” prowadzenia łódzkiego Orła. Ośrodek może wtedy w najgorszym wypadku w niedalekiej przyszłości całkowicie zniknąć z żużlowej mapy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!