Przedwcześnie swój poprzedni sezon zakończył Mitchell Cluff. Co więcej, w koszmarnym wypadku ani grama jego winy, lecz odniósł największe straty.
Całe zdarzenie miało miejsce jeszcze w ubiegłe wakacje. 1 sierpnia odbył się bowiem zaległy mecz 10 rundy U24 Ekstraligi pomiędzy Włókniarzem Częstochowa a Enea Stalą Gorzów. Nie rozpoczęło ono się dobrze dla miejscowych, gdyż jeszcze w pierwszej serii startów stracili swojego zawodnika. Zdaniem sędziego winnym całego zamieszania był Oskar Paluch, który wyniósł się za szeroko, powodując upadek swój i Mitchella Cluffa. Co ciekawe obaj zawodnicy wrócili do parku maszyn o własnych siłach, lecz późniejsze diagnozy nie były już tak optymistyczne.
Australijczyk wziął udział nawet w powtórce, którą ostatecznie wygrał. Później jednak nie pojawił się już więcej na torze przy ulicy Olsztyńskiej. Wyeliminował go bowiem ból w kręgosłupie, a po dokładnych badaniach wykryto jego uraz. Ten okazał się na tyle poważny, że na tor wrócił dopiero w pod koniec lutego. Pomocną dłoń wyciągnął do niego zawodnik Unii Leszno – James Pearson i to właśnie na jego sprzęcie pierwsze kółka po kontuzji kręcił Cluff.
Udany debiut
23-latek zrobił duże wrażenie na kibicach już w swoim debiucie w Polsce. W inauguracji rozgrywek częstochowianie zmierzyli się z Unią, a Cluff pokazał, że ma papiery jeśli chodzi o ściganie. Ostatecznie w meczu zdobył 8+2 co było także jego najlepszym wynikiem w całym sezonie. W pokonanym polu pozostawił utalentowaną leszczyńską młodzież, a kibice widzieli w nim kandydata do walki z Jonasem Jeppesenem o miejsce U24 w pierwszym składzie Włókniarza. Ostatecznie do tego nie doszło, a wraz z kolejnymi etapami sezonu Duńczyka na torze także widzieliśmy coraz mniej.
Cluffa natomiast w dalszym ciągu kibice będą widzieć w biało-zielonym kewlarze. Władze klubu zdecydowały się bowiem na przedłużenie współpracy z Australijczykiem. Miejsce w ligowym zestawieniu będzie musiał jednak sobie wywalczyć na treningach, gdyż Lech Kędziora już zapowiedział, że pierwszeństwo będą mieli wychowankowie klubu spod Jasnej Góry. Na jego szczęście regulamin rozgrywek zapewnia także co najmniej dwa miejsca dla zawodników spoza Polski. Chętnymi na to miejsce będą także Espen Sola, Jordan Jenkins, Sam Hagon, Andrij Rozaliuk czy też Anton Karlsson.
Już w najbliższym czasie Australijczyk powinien zjawić się w Europie, gdzie pozostanie aż do końca sezonu. Na tę chwilę nie ma on żadnych zobowiązań wobec innych klubów, lecz nie wykluczone, że zmieni to się w trakcie startów. Przed kilkoma laty ścigał się już bowiem na torach duńskiej Division 1 i to z całkiem nie najgorszym skutkiem. Z pewnością będzie też widoczny podczas meczów pierwszej drużyny w parku maszyn, tak jak to miało miejsce w poprzednim roku.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!