Jedynym sobotnim spotkaniem w Polsce był pojedynek w Łodzi. Tam ROW Rybnik okazał się być zdecydowanie lepszą drużyną od miejscowych, która na domiar złego straciła dwójkę zawodników.
Przed meczem wydawało się, że czeka wszystkich arcyciekawe spotkanie. Jednak już na początku łodzianie stracili Jakuba Srokę, który ucierpiał w biegu juniorów. To jednak był dopiero początek kłopotów drużyny prowadzonej przez Marka Cieślaka. Rybniczanie zaczęli odskakiwać z wynikiem, a Orzeł stracił też Tomasza Gapińskiego, który upadł w siódmym biegu i najprawdopodobniej złamał rękę w nadgarstku. Kolejne biegi to już pełna dominacja ROW-u, który już po trzynastym biegu był pewien nie dość, że zwycięstwa to jeszcze punktu bonusowego.
W ekipie gospodarzy nie można mieć większych pretensji jedynie do Jakuba Jamroga, Aleksandra Grygolca oraz Timo Lahtiego. Szczególnie może dziwić postawa tego trzeciego, który w ostatnich meczach zawodził i to mogło być jego być, albo nie być w zespole Orła. Totalnie zawiedli jednak pozostali, którzy łącznie zgromadzili zaledwie 8 punktów. To powoduje, że łodzianie spadają na ostatnie miejsce w tabeli i powoli mogą drżeć o utrzymanie w rozgrywkach 1. Ligi Żużlowej. Kolejna szansa na ligowe punkty już za tydzień, gdy do Łodzi przyjedzie zespół z Ostrowa Wielkopolskiego.
Jeśli chodzi o zespół ROW-u, to ciężko znaleźć jakikolwiek słaby punkt. Nawet debiutujący w rozgrywkach ligowych Kamil Winkler zaprezentował się przyzwoicie i z każdym biegiem był coraz bliżej rywali. Ostatecznie zdołał zgromadzić dwa punkty. Pozostali zaprezentowali się wyśmienicie, a Brady Kurtz zagrał swój koncert na Moto Arenie. Udowodnił, że spędzone tam lata przepracował solidnie i nie zapomniał, jak się jeździ. W sobotę był bowiem niełapalny dla każdego, a przy jego nazwisku zapisaliśmy czysty komplet. Dwanaście indywidualnych zwycięstw po stronie gości sprawia też, że wygrali zasłużenie.
Tor był przygotowany wyśmienicie. Wiele się na nim działo, lecz to rybniczanie byli tymi, którzy mijali. Niejednokrotnie zdołali oni przedrzeć się nawet z ostatniego na pierwsze miejsce, a ich jazda sprawiała, że kibice, którzy pierwszy raz oglądali żużel mogli się zastanawiać czy oni na pewno jedzie na wyjeździe.
9. Tomasz Gapiński (2,U/-,-,-) 2
10. Jakub Jamróg (2,2*,2,1,3,2) 12+1
11. Timo Lahti (1*,2,1*,1*,2,0) 7+3
12. Mateusz Tonder (0,0,2,0,-) 2
13. Niels-Kristian Iversen (1,2,1,0,-) 4
14. Jakub Sroka (U/-,-,-) 0
15. Mateusz Dul (W,0,1*,1) 2+1
16. Aleksander Grygolec (3,0,3,0,0) 6
1. Brady Kurtz (3,3,3,3,3) 15
2. Patryk Wojdyło (3,1,0,3,1) 8
3. Matej Žagar (0,3,2*,2,3) 10+1
4. Kacper Tkocz (-,-,-,-) NS
5. Patrick Hansen (2*,W,3,1*,2*) 8+3
6. Paweł Trześniewski (2,3,0) 5
7. Kamil Winkler (1,1,0) 2
8. Jan Kvěch (1,1,3,2*) 7+1
Bieg po biegu:
1. (61.39) Kurtz, Gapiński, Lahti, Žagar 3:3 (3:3)
2. (61.61) Grygolec (Sroka U/-), Trześniewski, Winkler, Dul (W) 3:3 (6:6)
3. (60.62) Wojdyło, Hansen, Iversen, Tonder 1:5 (7:11)
4. (60.59) Trześniewski, Jamróg, Kvěch, Grygolec 2:4 (9:15)
5. (60.99) Žagar, Lahti, Kvěch, Tonder 2:4 (11:19)
6. (59.64) Kurtz, Iversen, Wojdyło, Dul 2:4 (13:23)
7. (61.21) Grygolec (Gapiński U/-), Jamróg, Winkler, Hansen (W) 5:1 (18:24)
8. (60.07) Kvěch, Žagar, Iversen, Grygolec 1:5 (19:29)
9. (60.74) Kurtz, Jamróg, Lahti, Wojdyło 3:3 (22:32)
10. (60.98) Hansen, Tonder, Lahti, Trześniewski 3:3 (25:35)
11. (60.60) Kurtz, Kvěch, Jamróg, Tonder 1:5 (26:40)
12. (60.09) Wojdyło, Lahti, Dul, Winkler 3:3 (29:43)
13. (60.64) Jamróg, Žagar, Hansen, Iversen 3:3 (32:46)
14. (60.68) Žagar, Hansen, Dul, Grygolec 1:5 (33:51)
15. (60.15) Kurtz, Jamróg, Wojdyło, Lahti 2:4 (35:55)
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!