Piotr Pawlicki zajął trzecie miejsce w 1. finale Canal+ Online Indywidualnych Mistrzostw Polski w Rzeszowie. Po zawodach przyznał, że brakuje mu jeszcze pewności siebie i odniósł się do teorii, że po transferze do Betard Sparty Wrocław odżył jako zawodnik.
– Zawsze może być lepiej, ale jest dobrze. Po raz kolejny stanąłem na podium, nie ma co narzekać. Myślę, że gdybym wykonał odpowiednie korekty na finał, to mógłbym go wygrać. Brakuje mi jeszcze pewności w podejmowaniu niektórych decyzji. To jest wszystko do wypracowania – powiedział nam po czwartkowych zawodach Piotr Pawlicki.
Pytany o tor w Rzeszowie zawodnik Betard Sparty stwierdził, że o wyprzedzanie na dystansie nie należało do najłatwiejszych, bo geometria nie sprzyja efektownej walce. Zwrócił też uwagę na dysproporcję pól startowych. – Na takim poziomie, nie powinno być tak, że pierwsze i czwarte dają tak ogromną przewagę. Powinny być w miarę równe dla wszystkich. Przygotowanie toru było dobre i tu nie ma się do czego przyczepić – stwierdził wychowanek Unii Leszno.
OGLĄDAJ SPEEDWAY GRAND PRIX NIEMIEC W EUROSPORT EXTRA W PLAYER.PL
Piotr Pawlicki o przyjściu do Betard Sparty Wrocław
W internecie niejednokrotnie można było przeczytać, że Piotr Pawlicki odżył po przejściu do wrocławskiej drużyny. Legitymuje się średnią 1,901 w PGE Ekstralidze i zbiera w większości pozytywne recenzje za swoją jazdę. Zapytaliśmy zawodnika, czy podobnie odbiera ostatnie tygodnie/miesiące.
– Czy odżyłem? Ja cały czas żyłem, bo przez cały czas robię to co kocham. Czasem jest lepiej, a czasem gorzej. Trzeba akceptować to, co jest w danym momencie. Teorie padają teraz, a jeszcze niedawno pisali, że rozmieniłem się na drobne. Niektórzy lubią leczyć kompleksy z przeszłości, pisząc takie rzeczy w internecie. Najgorsze jest to, że ktoś może obrażać i oczerniać, nie znając ciebie i nie wiedząc tego, jak wygląda sport od środka – powiedział szczerze Pawlicki.
Zawodnik Sparty awansował nie tak dawno do Grand Prix Challenge, które w sierpniu odbędzie się w szwedzkim Gislaved. Przyznał, że myśli o powrocie do elity światowego żużla, ale spodziewa się bardzo trudnych zawodów o uzyskanie przepustki do Grand Prix. – Nie mogę popełniać błędów takich, jak podczas turnieju w Rzeszowie, gdzie nie przywiozłem punktu. Zabrakło mi chłodnej głowy i wyrachowania. Cały czas się uczę, sport i życie wygląda podobnie – zakończył Piotr Pawlicki.
Drużyna Pawlickiego idzie jak burza w PGE Ekstralidze. Wrocławianie pewnie prowadzą i są murowanym kandydatem do złotego medalu. Jeśli chodzi natomiast o IMP, to naszego rozmówcę i pozostałych uczestników czekają jeszcze turnieje w Pile i Krośnie.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!