Liderem tarnowskich „Jaskółek”, w ostatnim ligowym meczu tego sezonu był Peter Ljung. Szwed do dorobku drużyny, która na wyjeździe uległa PGG ROW-owi Rybnik dorzucił 12 punktów w sześciu startach. Po meczu zapytaliśmy go m.in. również o to, czy w przyszłym roku zamierza ponownie przywdziewać tarnowskie barwy.
Ljung tłumaczył swoje poprzednie występy brakiem pełni satysfakcji ze sprzętu, który spisywał się gorzej niż we wcześniejszej fazie sezonu. W niedzielę wszystko wróciło do „normy”. – Od jakiegoś czasu miałem małe problemy ze sprzętem. Uporaliśmy się z nimi i jestem zadowolony ze swojego rezultatu. Rywalizowaliśmy z lepszym zespołem, dlatego przegraliśmy ten dwumecz. Jako drużyna byli w tych meczach bardziej zgrani i solidni. Zaprezentowali się dobrze w Tarnowie, a zawsze tak radzą sobie u siebie, w Rybniku. Staraliśmy się, jak mogliśmy, ale jak widać to nie wystarczyło – skomentował krótko postawę swoją i drużyny, Peter Ljung.
Na początku meczu w Rybniku kontrowersje budził stan miejscowego owalu. To, że jednym on przeszkadzał i mogliśmy oglądać wzmożone „prace” komisarza toru, nie znaczyło, że każdemu jakość owalu w czasie meczu nie pasowała. – Nawierzchnia według mnie była w porządku. Nie wiem, skąd wzięła się aktywność komisarza w tym temacie. W mojej opinii tor był dobry – skomentował krótko.
Jak kapitan Unii Tarnów w sezonie 2019 podsumuje zakończone rozgrywki? – Według mnie to był dobry sezon w naszym wykonaniu. Jak spojrzymy na „papier”, to nie sądzę, że wiele osób stawiało nas w gronie zespołów, które miały awansować do play-off. Wygrywaliśmy nie tylko u siebie, ale i na wyjazdach. Sądzę, że każdy z zawodników jechał naprawdę dobrze. Mati Cierniak rozwijał się cały sezon i idzie do przodu. Wiktor również miał swój wielki czas w tym roku. On również bardzo mocno się rozwinął i ruszył do przodu. Mieliśmy naprawdę wiele rzeczy, o których możemy mówić pozytywnie. Atmosfera w drużynie oraz w parkingu była miła, wszyscy spisywali się dobrze – menadżer, trener, każdy współpracował ze sobą. Uważam, że na koniec powinniśmy być zadowoleni z osiągniętego wyniku – zaznaczył.
Dzień przed meczem w Rybniku Szwed rywalizował w chorwackim Goričan o awans do przyszłorocznego cyklu Speedway Grand Prix. Występ w tradycyjnym Challenge’u nie poszedł jednak po jego myśli i zmagania zakończył z dorobkiem sześciu punktów. Jak się okazało, w niedzielę startował on na innym sprzęcie niż w sobotę. – Od pewnego czasu próbowaliśmy uporać się z kłopotami sprzętowymi. W sobotę myśleliśmy, że mamy to opanowane, najlepiej jak mogliśmy. Jechałem na dwóch motocyklach i tak naprawdę nadal nic nie działało poprawnie. W ostatnim meczu w Tarnowie również przegrałem kilka biegów, w Szwecji także zmagałem się od kilku tygodni z problemami. Teraz całkowicie zmieniliśmy sprzęt na ten ostatni mecz i prędkość powróciła. Jestem trochę zawiedziony, że nie zrobiłem tego w sobotę. Mogło być całkiem inaczej – potrzebowałem tylko kilku punktów więcej do zdobycia. Byłem jednak naprawdę wolny i prawdopodobnie w tych okolicznościach i tak zapunktowałem całkiem nieźle.
Na koniec zapytaliśmy o przyszłość Petera Ljunga w Tarnowie. Wszyscy mają w pamięci to, że po awansie do PGE Ekstraligi w sezonie 2017 strony się rozstały. Tym razem Szwed ma dwuletnią umowę, pod którą jeszcze i tak trzeba złożyć odpowiedni podpis. Czy zatem będzie on po raz kolejny bronił barw „Jaskółek”? – Nigdy nie wiadomo, jednak jest oczywiście na to duża szansa. Lubię to otoczenie. Cieszę się, jeżdżąc w Tarnowie. Kilka razy już odchodziłem i wracałem. Zawsze jednak notowałem w tym zespole dobre występy, dlatego to jest główny powód, dla którego w tym miejscu czuję się dobrze. Podoba mi się domowy tor i wszystko pozostałe. Jest zatem duża szansa, że będę nadal występował w Tarnowie – zakończył rozmowę, przeprowadzoną z portalem speedaynews.pl po ostatnim meczu ligowym, Peter Ljung.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!