Grupa Azoty Unia Tarnów przegrała w niedzielne popołudnie z Cash Broker Stalą Gorzów w stosunku 38:52. Najlepszy występ w „Jaskółczym Gnieździe” w tym sezonie zaliczył Peter Kildemand, gromadząc 8 punktów z bonusem.
Na taką jazdę popularnego „Pająka” kibice czekali od początku sezonu. Dwukrotnie punkty Grzegorzowi Walaskowi wydarł on na ostatnich metrach, udowadniając, że ambicji mu nie brakuje, a wcześniejsze słabe starty musiały się kiedyś skończyć. – Mój występ wciąż nie był idealny. Jestem jednak niewątpliwie znacznie szczęśliwszy niż byłem miesiąc, czy dwa wcześniej. Wygląda na to, że mogę być bardziej zadowolony ze swojego sprzętu i idzie mi lepiej. Ogólnie cieszę się zatem i po prostu teraz chcę jeździć jak najwięcej. Chciałbym być w lepszym nastroju i lepiej punktować wszędzie – mówił o swojej postawie w meczu ze „Stalowcami”, Peter Kildemand.
Jego lepszy wynik byłby jeszcze bardziej odczuwalny, gdyby „Jaskółkom” udało się wygrać niedzielny pojedynek. Niemniej jednak gorzowianie, dzięki świetnej drugiej części spotkania, zwyciężyli zdecydowanie. Słabsze występy notowali Kenneth Bjerre, Nicki Pedersen, czy Jakub Jamróg, a zatem ci, na których w poprzednich pojedynkach opierały się zwycięstwa zespołu. – Naprawdę trudno wskazać konkretną przyczynę i powiedzieć, co się stało. Mieliśmy na pewno trochę pecha. Artur zanotował defekt silnika, gdy był na prowadzeniu. Kenneth z kolei nie mógł w tym meczu w ogóle znaleźć szybkości. Miał jakieś problemy z silnikami po serwisie. Zdecydowały małe rzeczy, jednak szczerze Gorzów był tego dnia zbyt mocny. Naprawdę udało im się to dobrze „poskładać” po kilku pierwszych wyścigach. Wyglądało to tak, jakby odnaleźli właściwe ustawienia i cały team dzielił się tym między sobą – skomentował dyspozycję swojej ekipy oraz rywali.
W rozgrywkach „najlepszej” ligi świata mieliśmy niemal miesiąc przerwy. Tor w Tarnowie nie był zatem eksploatowany tak, jak w poprzednich tygodniach i jego przygotowanie mogło mieć jakiś wpływ na warunki, w jakich rozegrano pojedynek z Cash Broker Stalą. Nie należy jednak zapominać o innej aurze niż dotychczas, ponieważ tego dnia temperatura wynosiła ok. 30 stopni. – Nie chciałbym mówić, że tor był inny, jednak wyglądało to tak, jakby były problemy z utrzymaniem wody na nim, ponieważ rozrywał się w kilku miejscach. Wiem, że zrobili, co mogli. Z pewnością to, że nie wygraliśmy nie było spowodowane przez tor – zaznaczył.
Po tej porażce tarnowianie znacznie skomplikowali sobie walkę o utrzymanie w PGE Ekstralidze. Teraz może im już nie wystarczyć zwycięstwo na własnym stadionie 19 sierpnia w forBET Włókniarzem Częstochowa. Tydzień wcześniej udadzą się oni do Torunia, gdzie na „celowniku” powinni mieć przede wszystkim punkt bonusowy. Przy wygranej 51:39 przed własną publicznością nie jest to zadanie niemożliwe do zrealizowania. – Zdecydowanie, naszym celem będzie punkt bonusowy. Możemy wciąż tam jednak wygrać. Mamy dobry zespół, musimy po prostu poskładać wszystko w całość. Jeśli wszyscy pojechaliby nieco lepiej, możemy to zrobić. Nie chcę powiedzieć, że to koniec, zanim tak będzie. Nadal mamy szansę, chcemy pojechać do Torunia i skorzystać z niej. Zobaczymy, czy uda się nam zgarnąć tam komplet punktów.
W tym sezonie Kildemand startuje w finałach Indywidualnych Mistrzostw Europy. Radzi sobie w nich całkiem przyzwoicie, albowiem po dwóch rundach zajmuje 5. miejsce z niewielką stratą do przejściowego podium. Tym samym ma on realne szanse na wywalczenie jednego z medali. – Pod nieobecność w cyklu Speedway Grand Prix, moim głównym celem była jazda w SEC. Mam nadzieję i bardzo chciałbym zdobyć medal. Wiem, że będzie ciężko. Do końca pozostały dwie rundy, w tej chwili mam tylko trzy punkty straty do podium. Wszystko się może zdarzyć. Zrobię, co w mojej mocy – taki jest plan – zapewnił Duńczyk.
Reprezentant Kraju Hamleta był już stałym uczestnikiem cyklu Speedway Grand Prix. W ubiegłą sobotę do grona najlepszych zawodników świata powrócił jego rodak, Niels-Kristian Iversen. W tej stawce, w przyszłości chciałby ponownie znaleźć się nasz rozmówca. Nie chce jednak on być „tłem” dla najlepszych, a myśli o powrocie, gdy byłby gotów walczyć o wysokie cele. Dotychczas udało mu się zwyciężyć w tym cyklu w rundach w duńskim Horsens i słoweńskim Krško. – Z pewnością naprawdę chcę być w Grand Prix. To nie mógł być jednak mój cel na przyszły rok. Jeśli mam się tam znaleźć, muszę się zakwalifikować. W tym momencie nie mogę myśleć o tym w kontekście roku 2019. W kolejnych latach chciałbym jednak ponownie tam awansować. Zdecydowanie to miejsce, w którym chcę być. Jednak to robić lepiej, gdy czujesz się szybkim. Zawsze powtarzałem, że chciałbym ponownie jeździć w Grand Prix, gdy taki będę i mogę coś zdziałać. Nie chciałbym być tam i walczyć tylko o pozostanie w czołowej „ósemce”. Wolę rywalizować o lepsze pozycje. Z pewnością chcę startować w Grand Prix, ale dopiero, gdy będę na to gotowy w 100% – zakończył rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Peter Kildemand.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!