Po pierwszej rundzie Tauron SEC w Rybniku Piotr Pawlicki zajmuje szóste miejsce w klasyfikacji generalnej. Reprezentant Polski przed rokiem triumfował w Güstrow i teraz postara się o powtórzenie sukcesu i zbliżenie do czołówki walczącej o Mistrzostwo Europy.
Inauguracyjna runda Tauron SEC w Rybniku była dla Piotra Pawlickiego pierwszą oficjalną imprezą po kontuzji łopatki. Indywidualny Mistrz Polski z 2018 roku – jak sam później stwierdził – wykonał plan minimum i zgromadził 10 punktów. Pozwoliło mu to na zajęcie szóstego miejsca, jednak strata do liderów to zaledwie cztery „oczka”. Dobrą okazją na jej zniwelowanie będzie runda w Güstrow, gdzie przed rokiem Pawlicki triumfował.
Nowy rok i nowe rozdanie
Choć sezon temu zawodnik Fogo Unii Leszno świetnie spisał się w Niemczech, to zaznacza, że tegoroczna runda będzie osobną historią. Sporo się zmieniło. – Każdy rok jest inny i nie wiem, jak tor w Güstrow będzie przygotowany tym razem. Pogoda może być inna, moje jednostki też nie są te same i wiele innych czynników. To nowy rok i nowe rozdanie. Raczej nie skupiam się na tym, co się działo sezon temu.
–> JANUSZ KOŁODZIEJ PRZED SEC W GÜSTROW: BARDZIEJ OBAWIAM SIĘ ŁODZI <–
Popularny „Piter” nie przekreśla jednak całkowicie tego, co wydarzyło się przed rokiem. – Na pewno mam gdzieś jakieś zapiski i w to będę celował. Spróbuję przełożyć motocykl podobnie jak w zeszłym roku. Wszystko okaże się jednak na miejscu. Zobaczymy, jak zachowa się nawierzchnia i jaka będzie pogoda – zaznacza Pawlicki. – Na pewno lepiej jedzie się na tor z myślą, że tam rok temu wygrałeś niż na tor, na którym jedzie się piach – dodaje 28-latek.
Czarny tor i start na łuku
Sam owal w Güstrow jest co najmniej oryginalny. – Ten tor jest specyficzny i zupełnie inny niż każdy, na którym miałem okazję dotychczas jeździć – wspomina ubiegłoroczny zwycięzca niemieckiej rundy SEC. Cechami charakterystycznymi toru są czarna nawierzchnia i umiejscowienie linii startowej, która znajduje się na wyjściu z drugiego łuku. Czy to sprawia, że trzeba inaczej przejeżdżać ostatni wiraż? – O tym się raczej nie myśli. Trzeba jechać i wygrywać. Poza tym jedziesz najbardziej optymalną ścieżką i jeśli będzie przy krawężniku, to tamtędy a jak szerzej, no to szerzej – tłumaczy Pawlicki.
Po ubiegłorocznym zwycięstwie reprezentant Polski był liderem SEC i walczył o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej. Ostatecznie skończył zmagania bez medalu, ale być może tym razem uda się wywalczyć krążek. Przypomnijmy, że triumfator Mistrzostw Europy jest nagradzany miejscem w FIM Speedway Grand Prix. Choć forma jest daleka od ideału, to wychowanek Unii Leszno ma nadzieję na spłatanie figla faworytom i powrót do elity. – Jasne, że na to liczę. Nie jestem w najlepszej dyspozycji, ale mam nadzieję, że może się uda – zakończył optymistycznie Piotr Pawlicki.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!