W spotkaniu pomiędzy Grupa Azoty Unią Tarnów, a MRGARDEN GKM-em Grudziądz z dobrej strony pokazał się Patryk Rolnicki. Podstawowy młodzieżowiec „Jaskółek” zdobył 5 punktów w trzech startach i był umiarkowanie zadowolony po tym pojedynku.
W poprzednich meczach zawodnika tego często dopadał pech w postaci upadku, czy defektu. Tym razem było inaczej i żadne przeciwności losu mu nie przeszkadzały. – Dobrze, że udało się objechać ten mecz bez defektu i żadnego zera. To spotkanie było zatem na plus. Jestem umiarkowanie zadowolony, głównie z tego, że w tym meczu wszystko „poszło” normalnie. Przejechałem wszystkie cztery kółka w każdym biegu. Punktów mogło być więcej, bo wiem, że mnie na to stać, ale nie jest źle – mówił po wygranym w stosunku 49:41, Patryk Rolnicki.
Jak wspomniał, zdobycz mogła być większa, zwłaszcza biorąc pod uwagę pomyłkę sędziego, który w jego drugim biegu przyznał „oczko” więcej Artiomowi Łagucie. Powtórki telewizyjne pokazały, że zawodnik gości linię mety minął minimalnie później. – Ja „kątem oka” widziałem tylko jego przednie koło, dlatego myślałem, że byłem drugi. Pan sędzia jednak widział to inaczej. Trudno, uciekły dwa punkciki, ale nie ma tragedii – skomentował tę sytuację.
Oprócz Rolnickiego, dobrze zaprezentował się również jego kolega z pary, Dawid Knapik. Dla jego kolegi z pary było to zaledwie drugie spotkanie ligowe w karierze. – Dawid ładnie jechał. Naprawdę robienie punktów w ekstralidze jest ciężkie. Będzie on dalej się rozjeżdżał i mam nadzieję, że będzie robił sporo punktów w kolejnych meczach – dodał z nadzieją.
W osiągnięciu dobrego wyniku drużyny mógł pomóc fakt, iż przedmeczowy trening odbywał się w podobnej torze, jak ligowa potyczka. Poprzednio, w przypadku meczu z Betard Spartą Wrocław, było inaczej i sobotni trening odbył się w późniejszych godzinach niż ligowy mecz dzień później. – Gdy mecz jest o 16, a trening mamy o 17, to nie ma jakiej strasznej różnicy. Z pewnością pomogło nam to, że w sobotę mieliśmy trening właśnie o tej godzinie. W miarę się dopasowaliśmy – przyznał.
Rolnicki nie nastawia się na sprawienie sensacji w kolejnym ligowym spotkaniu w Lesznie. Z pewnością jednak zawodnicy nie złożą broni i będą chcieli pokazać się z najlepszej strony na Stadionie im. Alfreda Smoczyka. Po wyjazdowym meczu z „Bykami”, „Jaskółki” podejmą tych samych rywali na własnym obiekcie. – Szczerze mówiąc, to przed meczem w Lesznie nie powiedziałbym, że będziemy walczyć o sensację. Jedziemy jednak walczyć o jak najlepszy wynik, żeby potem u siebie było łatwiej.
Przewaga, wypracowana nad grudziądzanami mogła być większa. W rewanżu trzeba będzie bronić 8-punktowej zaliczki lub walczyć o zwycięstwo. Starcie zaplanowane na 17 czerwca może być jeszcze ważniejsze, niż to ostatnie, które odbyło się w „Jaskółczym Gnieździe”. – Grudziądz przyjechał do nas, bo mają bardzo podobny tor – też twardy i mniej więcej taka sama jest jego długość. My pojedziemy do nich, będziemy walczyć tak samo, jak bylibyśmy „u siebie. Te tory po prostu niewiele się różnią. Mam nadzieję, że wywalczymy tam bonusa – zakończył, najskuteczniejszy junior w ekipie Pawła Barana, Patryk Rolnicki.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!