Unia Leszno pomimo bardzo ambitnej postawy uległa na własnym stadionie w meczu z Motorem Lublin 50:40. Po spotkaniu głos zabrał Nazar Parnitskyi, który pokazał się z dobrej strony na torze.
Dla podopiecznych Rafała Okoniewskiego było to ciężkie spotkanie. Do meczu z aktualnym Drużynowym Mistrzem Polski Motorem Lublin przystępowali bez dwóch podstawowych zawodników. Zarówno Janusz Kołodziej jak i Damian Ratajczak wciąż rehabilitują się po odniesionych kontuzjach. 39-latek pojawił się natomiast podczas meczu z Motorem w parku maszyn. Kapitan Fogo Unii wspierał swoją ekipę i doradzał w kwestii ustawień. Kołodziej użyczył nawet swoich silników Nazarowi Parnitskyi’emu, który mógł podobać się tego dni kibicom. Po meczu Ukrainiec przyznał, że przed spotkaniem mocno się stresował. Wytłumaczył, że mogło ty być spowodowane małym doświadczeniem. Nazar podkreślił, że bardzo pomógł mu kapitan leszczyńskich „Byków” – Janusz Kołodziej. Poza pożyczeniem swoich jednostek napędowych „Koldi” po każdym biegu starał się przekazywać młodemu zawodnikowi jak najwięcej przydatnych niego wskazówek.
– No tak oczywiście dużo stresu było. Być może przez to, że nie mam tak dużo doświadczenia. Natomiast jak wspomniałem, mocno się stresowałem przed tym spotkaniem. Bardzo wiele to dla mnie znaczy, że mogłem liczyć na Janusza Kołodzieja. Po każdym biegu dawał mi cenne wskazówki, które mi pomagały za co bardzo mu dziękuję. – mówił 18-latek.
Pokazał kawał speedway’a. Lindgren był wściekły
Nazar Parnitskyi podczas spotkania z Motorem Lublin pokazał się z bardzo walecznej strony. Młody zawodnik ambitnie „gryzł” każdy centymetr leszczyńskiego toru. Już w pierwszym biegu zawodów był on w stanie wyprowadzić z równowagi zazwyczaj spokojnego Fredrika Lindgrena. Młody zawodnik zdecydowanie wjechał pod Szweda zrzucając go na koniec stawki. Po biegu z wielkimi pretensjami 38-latek gestykulował w stronę Ukraińca. Był to dziwny widok, ponieważ Lindgren sam słynie ze swojej bardzo agresywnej postawy na torze. Innego zdania był natomiast Parnitskyi, który powiedział, że jego zdaniem nie był to, aż tak „ostry” atak jak mogłoby się wydawać po reakcji Szweda.
– Już w pierwszym biegu była sytuacja stykowa z Lindgrenem. Wydawało mi się, że jakoś bardzo „ostro” tam nie było. Jednak niestety zachowanie Fredrika po biegu pokazało, że dla niego był to zbyt agresywny atak i widać, że mu się to nie spodobało. – zakończył Nazar Parnitskyi
Nie obyło się bez błędów
Młody Ukrainiec zdobył tego wieczoru 5 punktów z bonusem w czterech startach. Wynik ten mógł być nieco lepszy za sprawą wyścigu numer 14. Nazar przez chwilę prowadził w tym biegu, ale jechał on za szeroko przez co przy krawężniku wyskoczył mu Wiktor Przyjemski. Później jeszcze minął go również Jack Holder i finalnie Parnitksyi ukończył gonitwę na trzeciej pozycji. Po meczu zapytaliśmy szkoleniowca „Byków”, Rafała Okoniewskiego jak oceniłby występ 18-latka. Menadżer przyznał, że młody zawodnik odjechał dobre spotkanie. Zdaniem trenera Ukrainiec mógł wygrać bieg czternasty gdyby nie błąd, który popełnił.
– Nazar odjechał fajne zawody. Uważam, że w jego ostatnim biegu mógł zdobyć trzy punkty. Tylko, że popełnił błąd. Wjechał szeroko, dwa razy w łuk, gdzie po 13 biegu było ściągane i polewane. Nie wiem czy nie zauważył, miał też mówione, że musi zawężać, ale niestety nie dowiózł tego zwycięstwa do mety. Myślę, że może też brak doświadczenie, stres, nerwy odegrały w tym swoją rolę. – wyjaśnił Rafał Okoniewski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!