Niedzielny mecz półfinałowy kibice Betard Sparty zapamiętają na długo. Nie tylko dlatego, że w niesamowitych okolicznościach awansowali do finału PGE Ekstraligi, ale także z powodu dwóch fatalnych w skutkach upadków.
Debiutujący w minioną niedzielę w PGE Ekstralidze Wright całkiem nieźle wszedł w mecz. Zastępujący lidera Betard Sparty – Taia Woffindena Brytyjczyk robił więcej, niż od niego oczekiwano. W swoim pierwszym biegu pokonał Wiktora Lamparta, a w drugim Pawła Przedpełskiego. Niestety potem zdarzył się feralny bieg dziesiąty. Wright po niezłym starcie i wejściu w pierwszy łuk nie opanował motocykla i pojechał prosto w dmuchaną bandę. Brytyjczyk nie zdążył w pełni zeskoczyć z siodełka i razem z maszyną wleciał w dmuchawca. Na stadionie nastała cisza i wszyscy martwili się o zdrowie Wrighta, ponieważ wypadek wyglądał naprawdę strasznie. Debiutant opuścił tor w karetce, jak się później okazało, był to jego ostatni bieg w tym sezonie.
Liczne obrażenia klatki piersiowej
Oprócz złamanego obojczyka, który został zoperowany przez lekarzy z wrocławskiego szpitala, Wright doznał urazu żeber, kręgów, szyi oraz ramienia. Narzeka także na trudności z oddychaniem i wciąż pozostaje pod opieką lekarzy z Wrocławia. Na szczęście stan Brytyjczyka jest stabilny, ale mimo to doskwiera mu spory ból i wciąż nie wie, kiedy będzie mógł wrócić do domu. Za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych Wright przekazał, że te obrażenia nie pozwolą mu na powrót na tor w tym sezonie.
Wright doskonale radzi sobie w brytyjskich ligach. Oprócz świetnych występów w barwach Belle Vue Aces, gdzie zdobywa średnio około ośmiu punktów na mecz, Wright jest liderem występującego w Championship Redcar Bears. Na drugim poziomie rozgrywkowym na wyspach jego średnia meczowa przekracza dziewięć punktów. Dobre występy w rodzimym kraju spowodowały, że trzydziestoczterolatek otrzymał szansę od Betard Sparty Wrocław, która szukała zastępstwa za kontuzjowanego Taia Woffindena. Gdyby nie fatalny upadek, to można by powiedzieć, że Brytyjczyk w 100% wykorzystał swoją szansę i był wartością dodaną dla zespołu prowadzonego przez Dariusza Śledzia.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!