Będzie to dla tego zawodnika kolejny sezon w PGE Ekstralidze. Tym razem już w nowym otoczeniu.
Jan Kvěch debiutował na polskich torach w 2020 roku, a zawody zakończył z kontuzją. Czas płynie jednak nieubłaganie i dla Czecha nadchodzący sezon będzie ostatnim w gronie zawodników U24. By pozostać wśród najlepszych musi udowodnić swoją wartość.
Zawiódł oczekiwania?
Po udanym sezonie 2023, Kvěch wracał do zielonogórskiego Falubazu jako jedna z ważniejszych postaci pierwszoligowego wówczas ROWu, który z rzeczonymi „Myszkami Miki” rywalizował o bezpośredni awans do elity. Miał na swoim koncie także historyczny awans do cyklu Speedway Grand Prix 2024. To wiązało się z dużymi oczekiwaniami w kwestii przydatności do zespołu beniaminka minionych rozgrywek. Czech miewał solidne występy, jednak zdarzały mu się spore wpadki. Ostatecznie zakończył sezon z 41. średnią biegową w Najlepszej Lidze Świata (1,220 pkt./bieg) czym raczej nie usatysfakcjonował sztabu i kibiców klubu z Zielonej Góry.
Burzliwe rozstanie
Po ostatnim pojedynku fazy zasadniczej przeciwko KS Apatorowi, gdy Kvěch zgromadził pięć punktów w czterech startach postawiono na Michała Curzytka. To już świadczyło o tym, że jego dni w Grodzie Bachusa są już policzone. Ćwierćfinałowe starcie z Orlen Oli Motorem „Honza” rozpoczął zatem na ławce rezerwowych. Piotr Protasiewicz, który jest członkiem sztabu szkoleniowego zaproponował zawodnikowi wyjazd w następnym wyścigu. Kvěch jednak odmówił. Wydaje się, że od tego momentu został przez zielonogórski klub skreślony. Przed rewanżowym spotkaniem w Lublinie mimo kontuzji Jarosława Hampela nie był już brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Tak zakończyła się jego przygoda ze Stelmet Falubazem.
Pomoże w powrocie na szczyt?
Jan Kvěch wciąż ma ogromny potencjał, który trzeba uwolnić. Postara się o to Piotr Baron, pod którego skrzydła trafił sympatyczny czeski żużlowiec. 24-latek powinien miło wspominać MotoArenę, a w szczególności po 2024 roku. To w Grodzie Kopernika odjechał swój najlepszy ligowy mecz zdobywając 7 punktów. Na toruńskim obiekcie również odjechał swój „życiowy” turniej w ramach cyklu Speedway Grand Prix. We wrześniu „Honza” awansował w Toruniu do półfinału. Wygląda więc na to, że ten tor mu sprzyja. Zawodnik rodem z Czech ma za zadanie zastąpić Wiktora Lamparta. Patrząc na występy rzeszowianina w 2024 roku to przebicie jego wyników nie powinno być dla Kvěcha niewykonalnym wyzwaniem. Chcąc pozostać na Ekstraligowej powierzchni musi dać coś ekstra by przekonać włodarzy o swojej przydatności na kolejne lata.
Jan KvěchAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!