W 1995 roku klub z Lublina był w dramatycznej sytuacji. Spadek do II ligi oraz zła sytuacja finansowa zmusiła włodarzy do oddania swoich najlepszych wówczas juniorów – Pawła Staszka i Roberta Dadosa. Na sezon 1996 grudziądzki klub wzbogacił się o dwa utalentowane lubelskie nazwiska.
Potencjałem Roberta Dadosa zachwyceni byli wszyscy nie tylko w Grudziądzu, ale i w całej Polsce. Nie było wątpliwości, że to jeden z najciekawszych żużlowców lat 90. Sylwetka na torze, starty, zacięcie, waleczność… To w miejscowych barwach zdobył w 1998 złoty medal Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów – w biegu dodatkowym udało mu się pokonać Krzysztofa Jabłońskiego.
Ulubioną parą w Grudziądzu był wówczas duet Dados – Billy Hamill. Amerykanin, mistrz świata z 1996 roku razem z utalentowanym juniorem zjawiskowo prezentowali się w duecie, mawiano, że „jeden czekał na drugiego”. Wypełniało to stadion po brzegi, nie do zapomnienia jest widok ludzi siedzących na drzewach wokół stadionu, żeby tylko zobaczyć mecz. Zawodnicy, mimo presji potrafili wygrywać ostatnie wyścigi przesądzające o przegranej lub zwycięstwie, jak np. wyścig 15. w meczu GKM kontra Piła, gdzie to goście przed ostatnim wyścigiem prowadzili 43:41. Jednak to para gospodarzy pokonała podwójnie w ostatniej gonitwie Roberta Flisa i Hansa Nielsena. Jeśli spytasz kibica, który zna tamte lata w grudziądzkim klubie, to zapytany o ulubionych zawodników bez wątpienia wymieni któreś z dwóch powyższych nazwisk. Warto pamiętać, że po spadku klubu do nowej I ligi zawodnicy nie opuścili GKM-u, czym jeszcze bardziej zaskarbili sobie sympatię kibiców.
Dalsza historia Dadosa nie jest już tak wesoła. Żużlowiec po ciężkim wypadku w 2000 roku nie doszedł już do fantastycznej formy, co przełożyło się na depresję i w konsekwencji próby samobójcze, w tym jedną niestety udaną. 30 marca 2004 świat żużlowy pogrążył się w smutku, tracąc wielką, sportową nadzieję. Czternaście lat później w kwietniu, tuż przed inauguracją sezonu żużlowego, kibice grudziądzcy uczcili zmianę nazwy ulicy prowadzącej do stadionu na Hallera 4. Z Olimpijskiej została przemianowana na ulicę Roberta Dadosa.
Drugi z tej pary, Paweł Staszek zagrzał w Grudziądzu miejsce na bardzo długo, bo łącznie aż na 15 sezonów. Przez ten czas był zwycięzcą w Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski (Grudziądz 1998), a w 2012 został wraz z Norbertem Kościuchem częścią trzeciej żużlowej pary w kraju. Może w historii polskiego żużla nie zapisał się wieloma sukcesami, ale kibice przy H4 z pewnością pamiętają jego atomowe starty. Pamiętam, jak swego czasu wszyscy wokół mówili: „Niech tylko Stachu wygra start, to dowiezie 3 punkty”. Często również ratował drużynę w ważnych momentach – jak np. w meczu z 2007 roku z Gorzowem, gdzie w 15. biegu razem z Christianem Hefenbrockiem przywieźli wynik 5:1, który dał grudziądzanom zwycięstwo 46:44. Pamiętam, jak po którymś z dobrych meczów wysłałyśmy z koleżanką smsa do Pana Pawła z gratulacjami (numer przekazał tata znajomej) i dostałyśmy odpowiedź: „Dzięki dziewczyny!”. Nie dało się go nie lubić.
„Stachu” był z klubem przez długie lata, nie opuszczał grudziądzkiego statku nawet, kiedy ten spadał do lig niżej, lub długo okupował „doły”. W trakcie swojej kariery w Grudziądzu przekroczył magiczną liczbę 1000 zdobytych w jego barwach punktów (1560), lepszy od niego jest w tej klasyfikacji… Robert Kempiński (o 3 punkty więcej). Po porażkach z początku sezonu 2018 wielu kibiców upatrywało w Pawle trenera młodzieży. Ostatecznie trenerem został Robert Kościecha, ale jak widać fani wciąż nie zapomnieli.
Lublin, w tamtym czasie próbując spłacić zadłużenia, w pewnym sensie dał Grudziądzowi pociechę na długie lata. Teraz, kiedy po tylu latach lubelski klub wraca do Ekstraligi i będzie startował ramię w ramię z GKM-em, pamiętajmy o tym, jak blisko 23 lata temu mieliśmy w kujawsko-pomorskim tak zdolnych chłopaków z Lubelszczyzny.
Źródła: inf. własna, statystyki punktowe: Rafał Gurgurewicz (gurustats.pl)
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!