Nikołaj Kokin cieszy się z postępu swoich zawodników. Trener Optibetu Lokomotiv Daugavpils chciał napsuć krwi faworytom z Opola.
Nikołaj Kokin to zasłużony człowiek dla żużla w Dyneburgu. Od wielu lat prowadzi on zespół Lokomotivu, który stał się stałym elementem krajobrazu w niższych ligach. Łotysze, ponownie, awansowali do fazy play-off w 2. Lidze Żużlowej.
OK Bedmet Kolejarz Opole okazał się zbyt dużą przeszkodą do przeskoczenia. Goście jechali bez lidera – Adama Ellisa. Nikołaj Kokin nie ukrywa, że jego zespół przyjechał z walecznym nastawieniem. – Oczywiście, z takim nastawieniem przyjechaliśmy, żeby powalczyć. Nie chcieliśmy oddać punktów tak po prostu. Pogoda wszystko przyspieszyła, jechaliśmy bez przerwy od piątego biegu i nie było zbyt dużo czasu na poprawki, zmiany przełożeń. Zawodnicy jechali bieg po biegu, więc to też dodatkowo komplikowało sprawę. Jechaliśmy dzisiaj bez Adama Ellisa, ale chłopcy bardzo dobrze sobie poradzili – mówi dla polskizuzel.pl.
Przed zawodami nieco popadało. Tor był przygotowany na przyjęcie sporej ilości deszczu, przez co nie można było mówić o możliwości odwołania spotkania. Trener nie szuka również wymówki w przygotowaniu nawierzchni. – Warunki dla wszystkich były takie same, trzeba było się szybko dostosować do nich. Nie było czasu tak naprawdę pomyśleć i odetchnąć.
Nikołaj Kokin miał pod swoją opieką sporo nazwisk. Tegoroczny sezon był znacznie bogatszy kadrowo od zeszłego. Sporo zmian i nowe nabytki, ale jazda Lokomotivu mogła się podobać. Z tego samego wychodzi trener. – Jeździmy lepiej z sezonu na sezon. Jestem zadowolony z ich postawy, ale na dłuższe rozmowy przyjdzie jeszcze czas. To był dla nas mimo wszystko dobry rok – kończy.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!