Ostatni rok Chris Holder spędził w Lesznie. Wcześniej bronił barw Ostrovii i w listopadowym oknie transferowym ponownie podpisał tam kontrakt.
O tym roku jednak Indywidualny Mistrz Świata z sezonu 2012 będzie chciał jednak jak najszybciej zapomnieć. Pierwsze mecze w jego wykonaniu wyglądały jednak niemrawo, a już w trzeciej kolejce doznał groźnej kontuzji, która wyeliminowała go ze sporej części sezonu. Wówczas w biegu nominowanym wjechał w niego Kacper Pludra, czego wynikiem okazał się być pęknięty krąg C5 i niemal dwumiesięczna przerwa od startów na żużlu. Wrócił dopiero na mecz rewanżowy GKM-em, który jak się później okazało… był jego najlepszym w całym sezonie.
W poprzednich latach Holdera także los nie oszczędzał. Sezon wcześniej bowiem podczas Grand Prix Challenge upadł bowiem na tyle niefortunnie, że wjechał w niego jeszcze David Bellego. Po szczegółowych badaniach Australijczyk poinformował o wynikach – złamany obojczyk, dwa żebra oraz coś w dolnej części pleców. Tym samym także przedwcześnie zakończył sezon. Tegoroczny uraz był jednak zdecydowanie bardziej poważny i prawdopodobnie będzie mu doskwierać do końca życia. Od niego minęło już bowiem osiem miesięcy i dalej czuje ból.
– Prawdopodobne to była najcięższa kontuzja w mojej karierze. Odczuwam skutki tego urazu do dnia dzisiejszego. Robię, co mogę, żeby złagodzić ten ból do minimum, ale wydaje mi się, że więcej już nie da się z tym nic zrobić – powiedział Chris Holder w wywiadzie dla klubowych mediów.
O krok od zakończenia kariery
Australijczyk na tor wrócił po trzech miesiącach. Jak się jednak okazuje, mógł już nigdy nie wystartować w zawodach! Holder jednak zaryzykował, lecz przy każdym starcie towarzyszyła mu myśl, że każdy upadek może być opłakany w skutkach. To też odbiło się na wynikach byłego Indywidualnego Mistrza Świata, gdzie w ostatnich trzech meczach ze swoim udziałem zdobył tylko jedno „oczko”. W dalszym ciągu nie wybaczył też Pludrze, który spowodował upadek.
– Ludzie nie zdają sobie sprawy jak ciężka, to była kontuzja. Byłem o krok od zakończenia kariery, tak jak już mówiłem, do tej pory zmagam się ze skutkami tego urazu, była to bardzo skomplikowana kontuzja. Próbowałem wrócić do ścigania po trzech miesiącach, ale sprawiało mi to dużo trudności. Potrzebowałem więcej czasu, aby wzmocnić szyję i poczuć się bezpiecznie. W ostatnich miesiącach ścigałem się z tym urazem z tyłu głowy, nie mogłem sobie pozwolić na kolejny upadek, bo mogłoby się to skończyć bardzo poważnie. Było to przerażające – opowiedział.
W przyszłym sezonie Holder dopiero po raz drugi w karierze pojedzie na zapleczu Ekstraligi. Wcześniej bowiem taka sytuacja miała miejsce w sezonie 2020, kiedy to pozostał w ekipie z Torunia nawet do spadku. W tamtym czasie skorzystał jednak też z funkcji gościa i wraz z Betard Spartą Wrocław zdobył brązowy medal DMP. Sezon 2021 był jednak dla niego ostatnim w barwach „Aniołów”, czym zakończył pewien etap w karierze. Stamtąd udał się właśnie do Ostrowa Wielkopolskiego, a potem Leszna.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!