„Aniołom” z Torunia powinęła się noga w Zielonej Górze. Get Well został pokonany w stosunku 53:37. Jednym z liderów gości był w tym spotkaniu Niels Kristian Iversen. Autor czternastu punktów przeszedł pozytywnie piątkową weryfikację, ale poza nim i juniorami, na próżno szukać pozytywów wśród torunian.
„Jeśli nie chcesz mieć swego udziału w klęskach, nie będziesz go miał również w zwycięstwach”. Saint-Exupery jest autorem słów, które idealnie odwzorowują przesłanie wygłoszone przez Indywidualnego Mistrza Danii. – To były naprawdę trudne zawody. Falubaz ma silną drużynę. Nie mogę powiedzieć nic złego na moich kolegów z zespołu. Jestem pewien, że oni wrócą silniejsi za tydzień. Będziemy podejmować w Toruniu Unię Leszno – odpowiada zapytany o słabszą postawę kolegów w meczu.
Get Well stawiał względny opór do trzynastej gonitwy. W biegach nominowanych kompletnie zawiedli. Właścicieli, menadżera Jacka Frątczaka, siebie wzajemnie, ale przede wszystkim kibiców. Brak drużynowego zwycięstwa na przestrzeni piętnastu wyścigów jest wyjątkowo sromotny. Mówimy przecież o ekipie, która ma fundament, by aspirować o medale. – Wielka szkoda, że nie potrafiliśmy zachować ośmiopunktowej straty, która się utrzymywała przez prawie całe zawody. Byłoby łatwiej powalczyć o punkt bonusowy w Toruniu, gdybyśmy trzymali się tak blisko siebie do końca meczu. Przegraliśmy jednak dwa ostatnie wyścigi w stosunku 5:1. To było troszkę rozczarowujące – kontynuuje „PUK”.
Personalnie do Duńczyka nie można kierować uwag. Był najjaśniejszą postacią w drużynie. Dwoił się i troił. Był wyjątkowo szybki i praktycznie to jedyny torunianin, który był w stanie wyprzedzać zielonogórzan i zwyciężać indywidualnie. – Zdobyłem 14 punktów. Jestem całkiem szczęśliwy z mojej postawy. Mogłem jednak zdobyć więcej punktów w ostatniej gonitwie i utrzymać wynik w troszkę lepszym dla nas stosunku. To dopiero pierwsze zawody ligowe w tym sezonie. Nie oczekiwałem zbyt wiele i przygotowywałem się jak do wszystkich spotkań. Jestem żużlowcem i nie mogę narzekać. Muszę się szybko dostosowywać do otoczenia – ocenia swoją postawę lider Get Well.
Niels Kristian Iversen wygrał trzy z sześciu swoich biegów. W czwartej i siódmej gonitwie zabrakło prędkości. W kolejnych podejściach było już bardziej piorunująco. – Zmieniłem trochę ustawienia motocykla po pierwszych biegach. W zasadzie nic nadzwyczajnego. Nawet w swoim ostatnim starcie miałem dużą prędkość, która mi odpowiadała. To była sytuacja torowa, dlatego mi się nie powiodło. Jechałem przecież z wybitnymi zawodnikami. Po prostu, nie mogłem nic więcej zrobić – zakończył ze smutnym wyrazem twarzy.
Źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!