Niels Kristian Iversen jest jednym z piętnastu uczestników przyszłorocznego cyklu FIM Speedway Grand Prix. Duńczyk nie zamierza jednak skupiać się na konkretnym wyznaczaniu sobie celu w IMŚ, a myśleć o danych zawodach.
Doświadczony Duńczyk w sezonie 2018 pełnił funkcję pierwszego rezerwowego cyklu Grand Prix i kilkukrotnie oglądaliśmy go podczas zmagań o mistrzostwo świata. W pięciu swoich występach wywalczył 36 punktów, tyle samo co Przemysław Pawlicki, a o sześć oczek więcej od Craiga Cooka. Szczególnie dobrze poszło mu w dwóch ostatnich rundach. W niemieckim Teterow żużlowiec startujący z numerem #88 wjechał do półfinałów, kończąc zmagania na szóstym miejscu, zaś w Toruniu zameldował się w finale, w którym musiał uznać wyższość Taia Woffindena, Artioma Łaguty i Emila Sajfutdinowa.
W Toruniu udało mi się wejść do finału, co było całkiem niezłym wynikiem. Dobrze poszło mi też w Teterow, gdzie zdobyłem 12 punktów. Ostatnie dwie rundy Grand Prix były dla mnie całkiem niezłe. Liczyłem się w walce. Teraz trzeba to tylko kontynuować. Wiem, że jestem wciąż w stanie to zrobić i daje mi to pewną motywację i wiarę, że jestem we właściwym miejscu na przyszły rok – powiedział na łamach oficjalnego serwisu Speedway Grand Prix.
W 2013 roku Iversenowi udało się wywalczyć brązowy medal Indywidualnych Mistrzostw Świata, a dwa lata później do trzeciego Nickiego Pedersena zabrakło mu jedenastu oczek. W przyszłorocznym cyklu 36-latek pojedzie jako triumfator zawodów Grand Prix Challenge. Jaki wynik sprawiłby mu satysfakcję? – Póki co chciałbym po prostu być w stanie jeździć najlepiej jak tylko potrafię. Nie myślę właściwie w tej chwili o punktach i medalach. Chcę po prostu koncentrować się na jednych zawodach jednocześnie. Pierwsza runda w Warszawie będzie 18 maja i chcę spróbować w niej wygrać. Potrzebuję się skupić, trochę też rozkręcić i mieć formę oraz siłę na to wyzwanie. Wtedy jestem pewien, że będę mógł pociągnąć do wygranych.
Po raz pierwszy od 18 lat w obsadzie Grand Prix zabraknie trzykrotnego mistrza, Nickiego Pedersena, co oznacza że Danię będą reprezentować tylko Iversen i zdobywca stałej dzikiej karty, Leon Madsen. – Bez Nickiego będzie trochę dziwnie. Był zawodnikiem przez tyle lat. Oczywiście w pewnym stopniu będzie go brakowało i to, można by powiedzieć, dosyć emocjonalnie, że nie będzie częścią cyklu w przyszłym roku. Tak to już jednak wypadło. Wchodzi za to Leon i to po tym, jak świetnie sobie radził w tym roku. Wygrał Mistrzostwa Europy, a ligach wręcz latał. Teraz dostaje swoją życiową szansę i zobaczymy, co będzie w stanie wnieść do cyklu. Na razie koncentracja musi jednak paść na mnie i na te przygotowania, które mam przed sobą. Chcę je wykorzystać jak najlepiej – zapowiada Iversen.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!