Na rynku już od co najmniej kilku lat brakuje mechaników, którzy chcieliby pracować u boku żużlowców. Do tego zadania garną się też zawodnicy po zakończeniu karier.
Sebastian Niedźwiedź zadebiutował w 2013 roku. To właśnie wtedy zdał licencję Ż i jeszcze tego samego roku zadebiutował w rozgrywkach ligowych. W dwóch meczach nie zdołał jednak zdobyć ani jednego „oczka”. Zdecydowanie lepiej poszło mu rok później, gdzie mógł liczyć na pewne miejsce w składzie macierzystego Kolejarza Rawicz. To też otworzyło mu wrota do zmiany klubu. Ostatecznie stamtąd trafił do Łodzi, gdzie jednak nie miał najlepszego sezonu.
Ówczesne zmagania skończył bowiem ze średnią na poziomie 0.333 punktu na bieg. Wydawało się, że w związku z tym wróci na najniższy szczebel rozgrywkowy, lecz ostatecznie podpisał kontrakt z ekstraligowym Falubazem Zielona Góra! Tam początkowo miał być „zapchajdziurą”, lecz to właśnie Niedźwiedzia najczęściej widzieliśmy na pozycji juniorskiej obok Krystiana Pieszczka. Rok później skorzystał z przepisów umożliwiających start jako „gość” i to właśnie na tej zasadzie oglądaliśmy go też ponownie w Kolejarzu.
Po zakończeniu wieku juniora pozostał w Zielonej Górze, gdzie jednak nie miał zbyt wielu szans na jazdę. Trafił do Krakowa, gdzie wystąpił w czterech spotkaniach, a przed sezonem 2020 zgodził się na pełnienie głębokiej rezerwy w ekipie „Myszki Miki”. W lipcu został wypożyczony do Kolejarza Opole, gdzie zdołał wystąpić jednak w tylko jednym biegu. Przed drugim przechodząc się po parku maszyn doznał kontuzji kolana, która de facto zakończyła jego karierę.
Upadek poza torem skończył jego karierę
Wówczas po szczegółowych badaniach okazało się, że Sebastian Niedźwiedź zwichnął łąkotkę, zerwał ścięgna, a na domiar złego pozrywał więzadła. Lista urazów byłego zawodnika podczas kariery była bardzo długa, a jeden z upadków zakończył się nawet złamaniem kręgosłupa. Tym samym był częstym gościem szpitali, lecz mimo niepowodzeń cały czas próbował swoich sił w sporcie. Po zakończeniu kariery został jednak przy motocyklach, lecz już jako mechanik.
Przed sezonem 2022 został jednym z elementów układanki Kolejarza Rawicz. Został tam wraz z Maciejem Jąderem klubowym mechanikiem i opiekował się sprzętem młodych zawodników. W 2023 roku pojawił się u boku Kennetha Bjerre’a, który startował w Abramczyk Polonii Bydgoszcz. W nadchodzącym sezonie wróci natomiast do PGE Ekstraligi w barwach INNPRO ROW-u Rybnik. Dołączył bowiem do teamu Rohana Tungate’a.
Zawodnik ROW-u Rybnik liczy na Niedźwiedzia
Australijczyk przed kilkoma miesiącami został bohaterem ekipy z Górnego Śląska. To właśnie on w ostatnim biegu zapewnił awans do PGE Ekstraligi i tym samym zapewnił sobie kontrakt na kolejny sezon. W nim jednak nie będzie miał łatwego zadania. Musi się bowiem pokazać z bardzo dobrej strony w sparingach, gdyż rybniczanie mają więcej zawodników niż miejsc w składzie. Tym samym od postawy Niedźwiedzia w parku maszyn może zależeć bardzo dużo.
Pierwszy test rybniczanie odbędą 25 marca. Wówczas udadzą się do Rzeszowa na sparing z tamtejszą Texom Stalą Rzeszów. Dzień później natomiast na Górnym Śląsku zamelduje się ekipa Fogo Unia Leszno. INNPRO ROW Rybnik zaplanowanych mają osiem spotkań sparingowych, a przed rozpoczęciem zmagań w PGE Ekstralidze wystąpią także w finale MPPK.
Sebastian Niedźwiedź w PGE Ekstralidze bronił barw Falubazu Zielona Góra, teraz dołączył do zawodnika ROW-u Rybnik – Rohana Tungate’aAby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!