Niedzielne spotkanie 8. kolejki PGE Ekstraligi pomiędzy KS Apatorem Toruń a EBUT.PL Stalą Gorzów zakończyło się wynikiem 40:50. Goście od początku dominowali, a gospodarze nie zdołali drużynowo wygrać żadnego biegu.
Trasa nie była jego mocną stroną
W biegu 5. KS Apator był blisko podwójnej wygranej, jednak coś nie zagrało na trasie i ostatecznie dowieźli do mety jedynie remis.
Trochę się z Pawłem pogubiliśmy. Mamy z Gorzowem podobne kevlary, więc na początku nie byłem pewny czy to Paweł, czy ktoś inny. Tak kątem oka ciężko zobaczyć kto za tobą jedzie. Trochę się przyblokowaliśmy. Nie spodziewałem się, że po równaniu zawodnik drużyny przeciwnej pojedzie tak szeroko i tak szybko nas dogoni. – komentuje Wiktor Lampart.
Z kolei podczas 14. biegu po wykluczeniu Emila Sajfutdinowa po upadku, Wiktor Lampart wiózł do mety remis, który miał być otarciem łez dla kibiców toruńskiej drużyny. Pomimo wypracowania sporej przewagi najpierw dogonił go i minął Oskar Fajfer, a następnie Szymon Woźniak i KS Apator po raz pierwszy w meczu przegrał podwójnie.
Starty u mnie były bardzo dobre, ale na pewno muszę poprawić coś, żeby na trasie było lepiej. W tym 14 biegu nie mogłem po prostu odjechać. Na ostatnim łuku wszedł pode mnie zawodnik drużyny przeciwnej. Jadąc optymalną ścieżką, po prostu nie byłem w stanie odjechać. – podsumował Lampart.
Ciężka przeprawa Dudka
KS Apator potrzebuje również punktów Patryka Dudka, których wczoraj zabrakło. Polak w trzech startach zdołał zdobyć zaledwie 1+1. Nic nie szło po myśli wychowanka Falubazu, który nie radził sobie na starcie, ani na trasie.
Nie mogliśmy znaleźć dziś prędkości. Robiliśmy zmiany w motocyklu, ale nie przynosiło to kompletnie efektów. Jest to trudne do przekazania, ale mamy trochę zagwozdkę. Na tym samym motocyklu jechałem w Debreczynie i tam wszystko się dobrze układało. Dziś to nie reagowało. – przyznaje Patryk Dudek.
Świat nie kończy się na jednym meczu
Piotr Baron, tak jak powiedział po meczu z Falubazem, dał trzy szanse na start Antoniemu Kawczyńskiemu. Apator Toruń liczył na punkty juniora, ale ten nie zdobył jednak żadnego punktu i nie był w stanie nawiązać walki z przeciwnikami.
Ogólnie czuję się bardzo dobrze, ale jestem delikatnie zdenerwowany. Jednak wiem, że mogę jeździć lepiej, robić więcej punktów. Mam taki delikatny niedosyt. – powiedział Antoni Kawczyński.
Podczas meczu z Zieloną Górą Kawczyński wystąpił w biegu 4, zastępując Mateusza Affelta. Dowiózł wtedy do mety punkt, a jego radość była wręcz nie do opisania. Dziś nie przypominał jednak tego zawodnika sprzed tygodnia.
Myślę, że u mnie nie zagrały przełożenia, motocykle. Tor był inny niż na treningu. Nie byłem tak spasowany, jak miałem być. Popełniłem też sporo błędów. Świat nie kończy się na jednym meczu. Postaram się, w kolejnych meczach pokazać co potrafię i będzie lepiej. Wrócę do domu, obejrzę swoje biegi i już zapominamy o dzisiejszych zawodach. – dodaje Kawczyński.
Na kolejne domowe spotkanie zawodnicy Apatora muszą czekać do 7 lipca. Przyjedzie do nich wtedy ekipa Motoru Lublin. Mają więc wiele czasu, aby przemyśleć, co w tym spotkaniu poszło nie tak, chociaż wydaje się, że praktycznie wszystko, w meczu z Gorzowem, poszło nie po ich myśli.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!