Pięciu Polaków oglądamy w tym roku na torach brytyjskiej SGB Premiership. Zmiany jakie dotknęłytamtejszą ligę czy też ograniczenia pod względem średnich powodują, że wielu zawodników decydujesię odpuścić starty w Anglii.
Jednym z zawodników, który miał okazję zasmakować brytyjskiego klimatu jest Adrian Miedziński. Debiutował bardzo dawno, w 2004 roku został zawodnikiem Eastbourne Eagles. Młody, bo ledwie dziewiętnastoletni wówczas „Miedziak” nie notował zbyt dobrych wyników. Jego rezultaty oscylowały między zerowymi zdobyczami, a czterema „oczkami”, kończąc ostatecznie sezon ze średnią 2,42 punktu na mecz. Było to dla niego nowe i przede wszystkim trudne wyzwanie, ale nabyte doświadczenie pozwoliło udowodnić, że jest coraz bardziej wartościowym ogniwem swoich drużyn i zyskiwał w oczach działaczy innych klubów czy tez kibiców, za podnoszenie sobie systematycznie, sportowej poprzeczki.
Dwa lata później był już „Rudzikiem” ze Swindon. Jazda Polaka była nieco lepsza, ale to wciąż nie był ten poziom, na który było stać Miedzińskiego. Na portalu historyspeedway.nstrefa.pl znajdziemy informację, że rozgrywki w 2006 roku zakończył ze średnią 5,98, a w osiągnięciach mógł śmiało dopisać brązowy medal Drużynowych Mistrzostw Wielkiej Brytanii. Po tym sezonie zniknął z brytyjskich torów i wrócił dopiero po dziewięciu latach, wiążąc się ponownie ze Swindon Robins. Włodarze nie ukrywali swojego zadowolenia, że doświadczony już żużlowiec wraca do ich zespołu, bowiem upatrywali w nim szansę na lidera. On sam także miał z jazdą w Wielkiej Brytanii spore nadzieje.
Rozpoczęło się jednak fatalnie. W starciu Swindon Robins z Poole Pirates doznał urazu, który wykluczył go ze startów na dłuższą chwilę. Po powrocie Miedzińskiego na tor, Alun Rossiter wierzył, że „Miedziak” wspomoże ich w walce o medale. I wrócił. Pojechał do Leicester, gdzie nie zdobył punktu (D,0,D), a nazajutrz media poinformowały, że odpuszcza on jazdę w Elite League całkowicie i skupia się na polskiej lidze. Jego drużyna dojechała do półfinałów rozgrywek, gdzie w dwumeczu uległa Belle Vue Aces 97:79.
Teraz doświadczony już senior nadal skupia się na startach w PGE Ekstralidze oraz jak tylko dostanie telefon ze Szwecji, ściga się na torach Elitserien. Nie myśli o tym, by w poniedziałkowe wieczory ścigać się dodatkowo na angielskich owalach. – Jednym może i pomaga ta Anglia, ale innym możliwe, że już nie. Nie mam dziewiętnastu lat, swoje się w Anglii najeździłem i uważam, że to nie jest czas i miejsce dla mnie. Liga polska i szwedzka to dla mnie priorytet, na tym się teraz skupiam. Nie jeżdżąc w Anglii, nie zapomnę jak się jeździ na żużlu. Jestem już na tyle doświadczony, że nie potrzebuję też codziennych startów – mówi Adrian Miedziński.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!