Pierwotnie Kacper Woryna miał w Opolu pełnić rolę pierwszego rezerwowego. Skorzystał jednak na kontuzji Janusza Kołodzieja i zaskoczył całą Polskę, gdyż skończył zawody na drugim miejscu.
Jeden z najlepszych polskich zawodników doznał urazu mostka w poprzednim tygodniu i w najbliższym czasie będzie robić wszystko, co w jego mocy, by być gotowym na inaugurację PGE Ekstraligi. To jednak nie jest proste zadanie i jego start w dalszym ciągu stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Zawodnik Fogo Unii jednak tak jak to miało miejsce w poprzednich latach, rehabilituje się w zaciszu. Jego następca do Opola przyjechał natomiast bez wyznaczonego celu i to też okazało się być kluczem do końcowego sukcesu.
– Nie chciałem absolutnie nic udowodnić. Na pewno szkoda Janusza i życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. Natomiast tak jak wcześniej już w telewizji powiedziałem, jak życie daje Ci cytryny, to wyciskasz lemoniadę – powiedział Kacper Woryna tuż po zawodach.
Od sezonu 2022 gospodarzem turnieju o Złoty Kask jest Opole. Ponadto już od roku wcześniej jest także Memoriałem Jerzego Szczakiela, czyli pierwszego polskiego Indywidualnego Mistrza Świata. Dla Woryny nie jest to najdalszy wyjazd, gdyż z Rybnika to jest nieco ponad godzina drogi. Tym samym mógł liczyć na spore wsparcie ze strony fanów, a on sam lubi ten obiekt, gdyż różni się od stadionów, które na co dzień możemy oglądać w PGE Ekstralidze.
– Wiadomo, to ma swój mały klimacik. Ja bardzo lubię Opole, Lubię tutaj jeździć, zawsze przyjemnie się tutaj przyjeżdżało, też dużo kibiców się zjeżdża i potrzebują tego, także myślę, że super i dla nich – dodał.
Nie będzie narzekać na warunki
Zarówno eksperci, jak i niektórzy zawodnicy mieli spore obiekcje co do przygotowania nawierzchni. Na torze bowiem nie działo się zbyt wiele, zaś polewanie toru nie dawało oczekiwanych efektów, gdyż sprawiało, że niektórzy zaczęli się ślizgać. Tak było m.in. w ostatniej serii, gdzie ratować przed upadkiem na pierwszym wirażu musiał się Piotr Pawlicki, który tym samym nie miał później szans na poprawę swojej pozycji. W obronie arbitra i komisarza toru stanął jednak nasz rozmówca, który był daleki od krytyki.
– Nie jest to nasza decyzja, jakie jest równanie, jakie jest polewanie, także my stąd możemy tylko patrzeć i albo powiedzieć tak, albo inaczej. Kompletnie nie jest to rzecz, na którą mamy wpływ, Wiadomo, mocno się dzisiaj kurzyło, więc trochę wody musiało pójść w tor. Nic więcej nie mogę powiedzieć i jestem ostatni do narzekania pod jakimkolwiek kątem jeśli chodzi o przygotowania czy równania toru. Trzeba jechać, robić swoje – zaznaczył.
Tauron Włókniarz Częstochowa miał w zawodach dwóch swoich reprezentantów. Oprócz Woryny na starcie stanął też Maksym Drabik, któremu jednak turniej nie wyszedł. Wraz z nimi w Opolu pojawił się też trener – Janusz Ślączka, który starał się podpowiedzieć swoim podopiecznym. Wychowanek Rybek Rybnik jednak skupiał się na pracy ze swoim teamem, lecz także brał pod uwagę słowa trenera.
– Na zawodach indywidualnych mam swoich ludzi, swój sztab. Wiadomo trener też był i sugerował różnego rodzaju rzeczy, także to jest na pewno zawsze na jakąś korzyść, jakieś inne świeże spojrzenie – zakończył Kacper Woryna.
Drugie miejsce Woryny dało mu przepustkę do światowych eliminacji do cykli Speedway Grand Prix oraz Tauron SEC. W tym drugim ma już spore doświadczenie, gdyż w przeszłości otarł się nawet o medal. W biegu dodatkowym jednak zanotował defekt i marzenia o krążku musiał odłożyć w czasie. Jeśli jednak utrzyma dotychczasową formę, to może stać się jednym z faworytów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!