Na dwóch sezonach zakończy się pobyt Maxa Fricke'a w Stelmet Falubazie Zielona Góra. Australijski żużlowiec odwiedził siedzibę klubu i zwrócił się do kibiców, którym podziękował za wsparcie. 26-latek będzie ciepło wspominał „Motomyszy” i trzymał za nie kciuki.
Max Fricke dołączył do zielonogórzan po sezonie 2020, po opuszczeniu Betard Sparty Wrocław. Dla Australijczyka brakowało wtedy miejsca na Dolnym Śląsku i z otwartymi rękami przyjęto go w Stelmet Falubazie. W pierwszym sezonie Fricke był liderem drużyny, która nie zdołała utrzymać się w PGE Ekstralidze.
Próba powrotu do elity również zakończyła się klęską, ale trudno upatrywać winnego w zawodniku z Antypodów. W zakończonym sezonie ligowym dwukrotny i wciąż aktualny Indywidualny Mistrz Australii wygrał ponad połowę wyścigów, w których wystąpił i uzyskał średnią biegową na poziomie 2,309, co było trzecim wynikiem w lidze.
Na zakończenie przygody z Zieloną Górą Australijczyk odwiedził siedzibę klubu i spotkał się z władzami w tym m.in. z Wojciechem Domagałą. – To było coś niewiarygodnego. Wsparcie jakie mieliśmy od kibiców było niesamowite. Jestem za to wdzięczny każdemu z osobna. Tego nie da się kupić. Startowanie tu, wygrywanie biegów i świętowanie z wami. To najlepsze, co mnie tu spotkało – powiedział przed kamerami FalubazTV.
Powodem odejścia z Zielonej Góry jest oczywiście chęć występów w PGE Ekstralidze. Już wcześniej 26-letni zawodnik uzgodnił warunki kontraktu z ZOOLeszcz GKM-em Grudziądz. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to Max Fricke w przyszłym sezonie będzie zawodnikiem klubu z województwa kujawsko-pomorskiego.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!