Martin Vaculik zwyciężył w poprzedniej rundzie cyklu Speedway Grand Prix, rozegranej w Gorzowie Wielkopolskim. Dla Słowaka był to drugi triumf na Stadionie im. Edwarda Jancarza, gdzie poprzednio wygrał przed sześcioma laty.
Trzeba przyznać, że Vaculik wystawił swoich wiernych kibiców na cierpliwość. Gdy wrócił po przerwie spowodowanej kontuzją, po słabych występach w Horsens i Hallstavik zapewniał, że nie powiedzie mu się jeszcze w Cardiff. Kolejne dwie rundy to występ w finale w Malilli oraz zwycięstwo w Gorzowie Wielkopolskim. Tym samym zawodnik dotrzymał słowa i wrócił do najwyższej dyspozycji w rywalizacji z najlepszymi zawodnikami świata. – To był jakby plan, ułożony po kontuzji. Zdaliśmy sobie sprawę z moim teamem, lekarzami i fizjoterapeutami, jak poważne było to złamanie. To wymagało czasu. Cieszę się, że stało się tak, jak powiedziałem, bo wewnętrznie wiedziałem, że nie ma przeszkód, abym był dobrym zawodnikiem. Bardzo jestem zadowolony z tej wygranej w Gorzowie. Naprawdę jest to coś świetnego. Chciałbym podziękować kibicom, którzy byli na stadionie i stworzyli niesamowitą atmosferę. Jestem wdzięczny całemu mojemu teamowi. Mechanicy zrobili kawał dobrej roboty. Dziękuję rodzinie, jeszcze raz lekarzom, fizjoterapeutom. To jest fajne, że jeszcze w tym sezonie mogę jeździć na tym poziomie – skomentował swój występ w Gorzowie, Martin Vaculik.
Szczególnie miłe dla szczęśliwego zwycięzcy było to, że wygrał on przed gorzowską publicznością. Przypomnijmy, że drugi rok z rzędu reprezentuje on barwy miejscowej Cash Broker Stali. Dodatkowo „smaczku” temu sukcesowi dodawał fakt, że pokonał on lidera i idola lokalnej drużyny, Bartosza Zmarzlika. – To było naprawdę niesamowite. Bartek jest moim dobrym przyjacielem, spędzamy razem dużo czasu. Ja bym się tak bardzo cieszył, gdyby on wygrał, a ja byłbym drugi. Moim zdaniem on tak samo radował się z mojego zwycięstwa. Między nami jest naprawdę bardzo dobra atmosfera – zapewnił.
Przed samym finałem doszło do nieco zabawnej sytuacji. Vaculik podszedł do Bartosza Zmarzlika, który wybrał pierwsze pole startowe, a następnie udał się na miejsce oznaczone kolorem żółtym. System jednak uznał, że wybrał on drugie pole i dopiero po jakimś czasie zostało to zmienione. Później było już jednak dosyć nerwowo – bieg finałowy powtarzano trzykrotnie po błędzie sędziego i upadku oraz lotnym starcie Patryka Dudka. W tych okolicznościach, po wykazaniu zimnej krwi, Słowak okazał się najlepszy, wyprzedzają na dystansie Zmarzlika przy bandzie. – Ja podszedłem do Bartka, nie po drugie pole, tylko grafika nie zrozumiała mojego żartu (śmiech). Cieszę się, że tak się stało i wygrałem w miarę ten start. Było trochę nerwowo, bo finał był powtarzany trzy razy. Tego nie ogląda się dość często. Sam wykorzystałem tę sytuację po „szerokiej”, choć nerwowo było od samego początku i pierwszego podejścia do tego biegu. Na szczęście mnie udało się na tym ostatecznie skorzystać – przyznał.
Drugi triumf na „Jancarzu” to kolejna okazja do odsłuchania hymnu narodowego Słowacji w tym miejscu. Melodia ta była jednak zagrana nieco wolniej niż zazwyczaj, choć w momencie takiej radości nie miało to większego znaczenia. – Wysłuchanie hymnu Słowacji drugi raz na tym stadionie to było oczywiście fajne uczucie. Tym razem również była jakaś inna wersja, taka smutna. Jednak mimo tego, nie przeszkadzało mi to (uśmiech).
Dwa bardzo dobre występy pozwoliły zgromadzić zawodnikowi sporą dawkę punktów. Gdyby udało mu się powtórzyć podobne wyniki w trzech ostatnich rundach mógłby on zbliżyć się do czołowej ósemki serii SGP, a co najmniej dać sygnał organizatorom, którzy będą przyznawać „dzikie karty” na przyszłoroczne zmagania. Sam zainteresowany nie ma zamiaru jednak o tym myśleć i chce skupić się spokojnie na kolejnym występie w słoweńskim Krško, gdzie przed rokiem triumfował. Turniej w tym miejscu odbędzie się już 9 września. – Nie wiem, nie skupiam się na sygnałach dla organizatorów. Zobaczymy, w jakim nastroju będę po zawodach na Słowenii – zakończył triumfator ostatniej na jakiś czas rundy SGP w Gorzowie Wielkopolskim, Martin Vaculik.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!