W miniony weekend For Nature Solutions Apator Toruń po niesamowicie emocjonującym pojedynku zdołał pokonać Moje Bermudy Stal Gorzów. Martin Vaculik, jak zwykle był liderem swojej drużyny. Słowak zdobył 10 punktów i bonus. Po meczu odpowiedział na pytania naszej redakcji.
Mecz zacięty do ostatnich metrów
Mecz w Toruniu trzymał w napięciu do samego końca. Nawet 15. wyścig, który decydował o losach spotkania, był powtarzany. W powtórce dopiero na kresce rozstrzygnęła się sprawa punktu bonusowego. Martin Vaculik przyznał, że przed meczem przewidywał taki obrót spraw. – Spodziewałem się takiego zaciętego spotkania, bo Toruń ma dobrych zawodników i nikomu nie jest łatwo tu wygrać – powiedział Słowak. – Moim zdaniem mecz mógł się podobać. Przed ostatnim biegiem był remis i to właśnie 15. gonitwa zadecydowała o zwycięzcy. Myślę, że wszyscy chcą oglądać takie zacięte spotkania – dodał w rozmowie z naszym portalem.
Strata punktów przez błąd
Vaculik zakończył mecz z 10 punktami, ale biegi wygrane przeplatał trzecim lub czwartym miejscem. Lider Moje Bermudy Stali posypuje głowę popiołem i bierze odpowiedzialność za swoje błędy. – Miałem jeden słabszy bieg. Wynikało to z tego, że zaryzykowałem z przełożeniami, co się nie opłaciło. Mogliśmy zostać przy tym, co działało. Niestety przez mój błąd przyjechałem ostatni. Na ostatni wyścig wróciłem do poprzednich ustawień i udało się wygrać – mówi nam Słowak.
Tor w Toruniu
Vaculik spędził jeden sezon w Toruniu. Było to w roku 2016. Razem z Aniołami wywalczył srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Zawodnik przyznaje, że wolał jeździć na ówczesnym torze na Motoarenie. – Tor się bardzo zmienił, jest zupełnie inna nawierzchnia. Wolałem go, kiedy jeździłem w Toruniu. Był on bardziej przyczepny, ja bardzo lubię tory przyczepne więc mi to odpowiadało. Nie ma jednak co narzekać, tor dzisiaj był bezpieczny, dobry do walki. Było kilka ścieżek, po których można było pojechać. Także nic tylko się z tego cieszyć – powiedział.
Silna psychika kluczem
Słowak odszedł z Torunia w dość burzliwej atmosferze. Niektórzy toruńscy kibice zarzucają mu, że dogadał się z gorzowską drużyną jeszcze przed finałowym dwumeczem. Miało to mieć wpływ na gorszą postawę Vaculika w meczach o złoto (18 punktów w 11 startach). Zawodnik przyznaje, że nie przejmuje się gwizdami. – Jestem na tyle mentalnie odporny na takie rzeczy, że wcale mnie to nie rusza. Jeśli jest się profesjonalnym sportowcem, to trzeba być silnym psychicznie. Wszelkie gwizdy i wyzwiska spływają po mnie. Nie rozumiem też zachowania kibiców. Jeździłem w Toruniu i potem odszedłem. Takie rzeczy się zdarzają – zakończył lider Moje Bermudy Stali.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!