W niedzielnym meczu 2. kolejki PGE Ekstraligi Martin Vaculík wywalczył dla Moje Bermudy Stali Gorzów 7 punktów. Po meczu Słowak nie był zadowolony ze swojego występu.
Wielkanocna niedziela dostarczyła kibicom żużla nie lada emocji. Mecze w Lesznie i Lublinie rozstrzygały się w ostatnich wyścigach, a na dodatek w Lesznie kibice na decyzję dotyczącą wyniku musieli zaczekać kilkanaście minut, albowiem arbiter Artur Kuśmierz analizował powtórki upadku Szymona Woźniaka. Gorzowianie z Leszna wywieźli remis, jednak wkrótce wynik może zostać zweryfikowany. W szeregach gości przeciętnie spisał się Martin Vaculik.
W dwóch pierwszych meczach sezonu 32-letni zawodnik wywalczył dla Moje Bermudy Stali Gorzów łącznie 16 punktów – 9 w starciu z Motorem Lublin i 7 w Lesznie. Vaculik po starciu z Fogo Unią przyznał, że jest odpowiedzialny za brak zwycięstwa gorzowian po dwóch kolejkach. – Tutaj nie ma się co oszukiwać, bo widzimy, ile punktów wywalczyłem, a ile zabrakło. To moje punkty – podkreślił Vaculik. – Ja zawsze z krytyką patrzę na siebie i po tym meczu nie ma wyjątku. Jestem świadomy tego, co stało się w pierwszym meczu i co stało się w Lesznie i biorę to na siebie – mówił w rozmowie z naszym korespondentem.
Dwa pierwsze mecze gorzowian przy odrobinie szczęścia mogły zakończyć się triumfami. Wynik oscylował w granicy remisu, ale czy to oznacza, że tak będzie przez cały rok? – Myślę, że tak. Sądzę, że możemy spodziewać się bardzo wyrównanego sezonu. Poziom zawodników jest do siebie zbliżony, a rywalizacja na wszystkich stadionach jest zawsze zacięta – zaznaczył Martin Vaculik.
Stały uczestnik cyklu SGP nie jest zadowolony z występów. Vaculik sam przyznał, że zmaga się z kłopotami sprzętowymi. Słowak unika jednak nerwowości. Przez lata startów 32-latek radził sobie z większymi kryzysami. – Nie raz już w karierze miałem wahania formy i to czasem przychodzi do każdego zawodnika. Z tym trzeba sobie wtedy jak najszybciej poradzić – zakończył zagraniczny lider Moje Bermudy Stali Gorzów.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!