Mariusz Staszewski długo czekał na spokojny i pewnie wygrany mecz na domowym torze. W niedzielę Arged Malesa Ostrów Wielkopolski pewnie pokonała Abramczyk Polonię Bydgoszcz, ale jednak niedosyt pozostał, bo do zdobycia punktu bonusowego zabrakło zaledwie "oczka".
Mariusz Staszewski był bardzo zadowolony z postawy swojej drużyny. Nie ukrywa, że dużo bardziej odpowiadają mu takie spotkania niż wyrównane mecze, gdzie o wyniku decyduje ostatni bieg, choć wie, że takie dużo bardziej podobają się kibicom. Zauważa, że musi trochę więcej czasu poświęcić Sebastianowi Szostakowi na treningach, bo miewa problemy z równą i dobrą jazdą na domowym obiekcie. – Nie będę narzekał, w końcu gdzieś tam bez horrorów, choć wiem, że one kibicom się podobają. Mi trochę mniej. Jest parę niedociągnięć. Muszę z Sebastianem przysiąść na treningu i poszukać jakichś ustawień na domowy tor, bo te wyjazdowe mecze ma dużo lepsze niż domowe. To go bardzo deprymuje i podcina skrzydła, ale to jest kwestia ustawień, bo jest dobrej dyspozycji i muszę jakieś zdecydowane ruchy zrobić żeby to poprawić – stwierdził trener ostrowian.
„W końcu”, patrząc z perspektywy Arged Malesy Ostrów Wielkopolski, na Stadionie Miejskim gospodarze mogą cieszyć się atutem własnego toru. Początek sezonu był bardzo pechowy dla żużlowców Ostrovii, którzy musieli walczyć z pogodą. To powodowało, że przygotowana nawierzchnia była znacznie twardsza niż by sobie tego życzyli. – Jedynym logicznym wytłumaczeniem na te pierwsze mecze domowe był fakt, że w związku z sytuacjami losowymi ten tor zawsze był mega twardy i nie do końca nam to odpowiadało, a pasowało gościom. Przez całe zawody męczyliśmy się i dopiero na biegi nominowane czy kolejkę szybciej znajdowaliśmy odpowiednie ustawienia. Teraz po raz drugi mieliśmy ten tor troszkę bardziej usypiający się – powiedział Mariusz Staszewski.
Tobiasz Musielak wciąż odczuwa ból
W trakcie sezonu kontuzji obojczyka doznał Tobiasz Musielak. Wychowanek Unii Leszno pauzował przez kilka tygodni, ale powoli wraca do pełnej dyspozycji, co pokazywał w niedzielnym spotkaniu. Trener klubu z Ostrowa Wielkopolskiego podkreśla jednak, że nie jest on jeszcze w pełni sił. Zauważa także, że jego podopieczni dopiero się „rozkręcają”. – Tobiasz Musielak był bardzo zły, bo tam stracił dwa razy punkt po trasie. „Tofik” potrzebuje teraz trochę jazdy i czasu. Wszystko dąży ku dobremu, ale jeszcze ciągle jeździ z bólem. Ta noga cały czas mu doskwiera, ale jedzie dobrze. Myślę, że miarą sukcesu naszej drużyny musi być wyrównany zespół. Ona coraz bardziej się zrównuje, chociaż nikt jeszcze nie jedzie na sto procent swoich możliwości. Każdy mógł dołożyć jeszcze po tym „oczku”, ale i tak jestem zadowolony.
Na pochwałę zasługuje z pewnością Tobiasz Potasznik. Wychowanek Ostrovii dopiero debiutuje w rozgrywkach ligowych. W starciu z Abramczyk Polonią Bydgoszcz zdobył swoje pierwsze punkty, a za swoimi plecami udało mu się przywieźć Andreasa Lyagera. Dał tym samym miejscowym podwójny triumf. – Tobiasz „wypalił” ze startu i dojechał na drugim miejscu przywożąc 5:1 z seniorem, więc bardzo pozytywny występ w jego wykonaniu. Troszkę nerwowości w tym biegu młodzieżowym było. Pojechał do góry zamiast do przodu ze startu, ale u niego odzywa się jeszcze brak doświadczenia. Jako jedyny z tych naszych juniorów nie ścigał się wcześniej w niższych klasach , więc on tych biegów i okrążeń potrzebuje bardzo dużo, żeby ta głowa była chłodniejsza – ocenił występ 16-latka Mariusz Staszewski.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!