Orzeł Łódź mimo licznych perturbacji w przerwie zimowej, zbudował naprawdę ciekawą drużynę. Na co będzie stać łodzian w nadchodzącym sezonie?
Orzeł zażegnał swoje problemy
Przez długi czas nie było w ogóle wiadomo czy Orzeł Łódź wystartuje w Metalkas 2. Ekstralidze. Ostatecznie cała sprawa zakończyła się pomyślnie. Niemniej jednak przez liczne zawirowania organizacyjne, prezes Witold Skrzydlewski nie uczestniczył w negocjacjach z najbardziej rozchwytywanymi zawodnikami. Mimo wszystko z resztek, które pozostały na transferowym stole, sternik łódzkiego żużla ugotował całkiem smaczne danie. Co prawda do każdego zawodnika można mieć jakieś „ale”, niemniej w składzie Orła możemy znaleźć nazwiska, z którymi musi liczyć się każdy zawodnik w lidze.
Odeszli prawie wszyscy zawodnicy
Jako że dalszy byt łodzian stał pod wielkim znakiem zapytania, zawodnicy Orła nie czekając na rozwój wypadków znaleźli nowych pracodawców. Ze składu seniorskiego niebieski kevlar w zeszłym roku przywdziewał jedynie Mateusz Bartkowiak. Wychowanek Stali Gorzów w sezonie 2025 będzie już jednak seniorem i jest przewidziany do startowania jako zawodnik U-24. Ponadto w kadrze pozostała też trójka młodzieżowców – Seweryn Orgacki, Jakub Kiciński oraz Tomasz Szeląg, przy czym jednak wątpliwe aby ostatnia dwójka mogła liczyć na szansę w meczach ligowych.
Z zespołem pożegnali się liderzy, na barkach których spoczywało utrzymanie Orła w lidze w sezonie 2024. Luke Becker i Oliver Berntzon będą w tegorocznych rozgrywkach Metalkas 2. Ekstraligi reprezentować Arged Malesę Ostrów Wielkopolski. Nie tylko z Orłem, ale też z zapleczem PGE Ekstraligi pożegnali się Benjamin Basso, Daniel Kaczmarek, Tomasz Gapiński oraz Oskar Polis. Pierwszy duet powędrował do spadkowicza z Gdańska, Gapiński powrócił do Piły, a Polis do Opola.
Nowe nabytki mają sporo do udowodnienia
W ich miejsce przyszli zawodnicy mający sporo do udowodnienia. Andreas Lyager oraz Olivier Buszkiewicz będą chcieli pokazać, że Abramczyk Polonia Bydgoszcz popełniła błąd oddając ich lekką ręką. Podobnie Robert Chmiel, który był dogadany z bydgoszczanami. Ruch jednak nie doszedł do skutku, gdy na horyzoncie pojawił się temat Szymona Woźniaka. Vaclav Milik przez lata był kapitanem Wilków Krosno i będzie miał ogromną motywację, aby pokazać, że zeszły sezon był wyłącznie wypadkiem przy pracy. Wilki też oddały Patryka Wojdyło, który musi udowodnić, że stać go na solidne punktowanie w Metalkas 2. Ekstralidze. W odwodzie jest jeszcze Patrick Hansen, który przez ponad rok toczył heroiczną walkę o powrót do zdrowia, jednak wydaje się, że to właśnie on będzie zawodnikiem oczekującym.
Czy Orzeł znalazł lidera?
Liderem Orła powinien być Andreas Lyager. Duńczyk jeździ w Metalkas 2. Ekstralidze nieprzerwanie od 2020 roku. Zaliczył wówczas prawdziwe wejście smoka, kiedy jako 23-latek wykręcił w barwach Abramczyk Polonii Bydgoszcz średnią 2,097. Jak się jednak okazało, jest to na razie jego najwyższy wynik. Niemniej, 27-latek jest już uznaną marką na zapleczu PGE Ekstraligi. W poprzednim sezonie zdobywał dla bydgoszczan średnio 2,076 punktu na bieg. Co jednak ważne, Lyager zazwyczaj dobrze prezentował się na łódzkim owalu. Przy okazji poprzedniej wizyty na Motoarenie zdobył dziesięć „oczek” i bonus, a dwa lata wcześniej potrafił tu wykręcić aż szesnaście punktów w siedmiu startach. Duńczyk też nie zawodził na wyjazdach, zdobywając na nich w 2024 roku średnio dwa punkty na bieg. Wobec tego, kibica Orła będą mogli od niego oczekiwać solidnej jazdy w każdym meczu. Na pewno ma sporo do udowodnienia, bowiem przylgnęła do niego łatka „wiecznego I-ligowca”. W Łodzi będzie mieć drugą okazję do tego, by sprawdzić się jako główny lider zespołu. W podobnej roli zdołał się już wykazać trzy lata temu w Rybniku, gdzie zanotował średnią 2,027.
Milík odczaruje tor w Łodzi?
Drugim liderem jakiego zakontraktował Orzeł Łódź, powinien być Vaclav Milík. Jeśli chodzi o Czecha, to jego bagaż doświadczeń na torach drugiej klasy rozgrywkowej jest nieco mniejszy. Milík w ostatnich latach spędził trzy sezony w Metalkas 2. Ekstralidze. Jego największym atutem była doskonała znajomość toru w Krośnie, gdzie regularnie zdobywał ponad dwa punkty na bieg. Nieco gorzej sprawa miała się na wyjazdach – jego średnie w delegacji wynosiły odpowiednio 1,543, 1,900 oraz 1,667. Jego występy na torze w Łodzi również nie rzucały na kolana. Zdarzało mu się tam robić dwucyfrówki, jednak za każdym razem potrzebował do tego aż sześciu biegów. Z drugiej jednak strony, analizując jego wyniki na przestrzeni lat, Milík potrafił szybko przyswajać tajniki domowych obiektów. Niemniej, biorąc też pod uwagę, że poprzedni sezon zakończył poważną kontuzją, kibice Orła mogą czuć niepokój co do jego dyspozycji.
Czy Orzeł może liczyć na wsparcie Polaków?
Polską formację, a zarazem drugą linię powinni tworzyć Robert Chmiel, Patryk Wojdyło oraz Mateusz Bartkowiak. Chmiel nie był widziany na zapleczu PGE Ekstraligi od dobrych kilku lat. Cofnął się do trzeciej klasy rozgrywkowej i zaczął ją przerastać, więc oczywisty był jego sportowy awans. Na co go stać w Metalkas 2. Ekstralidze? Przykłady Ryana Douglasa, Jacoba Thorssella czy nawet Marcina Nowaka pokazują, że przejście z KLŻ może być bardzo „płynne”. Wychowanek rybnickiego ROWu miał już poważne przetarcie w zeszłym sezonie, kwalifikując się do cyklu IMP. Na torze w Łodzi jednak spisał się słabo, zajmując przedostatnie miejsce z jednym punktem na koncie.
Wojdyło ostatnie lata spędził w Krośnie oraz Rybniku. Był przyzwoitym zawodnikiem drugiej linii, jednak średnia niespełna półtora punktu na bieg, to zbyt mało dla „pełnoprawnego” seniora w zespole walczącym o awans. W najlepszym sezonie potrafił jednak dobić do prawie 1,8 punktu na bieg, co pokazuje że jednak ten zawodnik dysponuje przyzwoitym potencjałem. Jeśli chodzi o jego występy na torze w Łodzi, prezentował się dobrze jak na uzupełnienie składu, zwykle zdobywając koło sześciu punktów.
Bartkowiak w zeszłym sezonie po raz pierwszy opuścił szeregi najlepszych. Notował zupełnie przyzwoite rezultaty, zdobywając średnio 1,459 punktu na bieg. Co ciekawe, nieznacznie lepiej jeździł na wyjazdach. Na papierze wydaje się być jednak jednym ze słabszych zawodników w kategorii U-24, bo w dużej mierze dobra średnia wynikała z pokonywania juniorów. Z pewnością będzie musiał wykonać spory krok do przodu, aby Orzeł miał z niego pociechę. W razie gorszej dyspozycji, bycie w słabszym zespole może mu nie pomagać, ponieważ właśnie on najprawdopodobniej będzie pierwszym kandydatem do bycia zmienionym.
Dużo będzie zależeć od juniorów
Liderem formacji juniorskiej powinien być Olivier Buszkiewicz. W zeszłym sezonie przez długi czas czarował kibiców w Bydgoszczy swoimi niezwykle efektownymi akcjami pod bandą. W lipcu doznał jednak paskudnej kontuzji oka, po której już niestety nie był sobą. Na dodatek nie udźwignął presji finałowej rozgrywki. Niemniej jednak, w przekroju sezonu potrafił notować naprawdę dobre rezultaty, kilkukrotnie pokonując seniorów rywali. Z pewnością stać go na bycie w czołówce ligowych juniorów. Te kilka dodatkowych punktów może odegrać niebagatelną rolę i sprawić, że Orzeł zgarnie do tabeli kilka punktów więcej. W zeszłym sezonie zaliczył przyzwoity występ na łódzkim torze, zdobywając sześć „oczek” w pięciu startach.
Jego partnerem w parze powinien być Seweryn Orgacki. Mimo 20 lat na karku, jego doświadczenie ligowe jest niewielkie. Odjechał tylko jeden pełny sezon w seniorskim żużlu – w sezonie 2023 wystąpił w 49 biegach w Wybrzeżu Gdańsk, notując jednak zaledwie nieco ponad 0,3 punktu na bieg. Niemniej, potrafił na torze w Bydgoszczy pokonać Daniela Jeleniewskiego. W 2024 roku pojechał w sześciu wyścigach, zdobywając dwa punkty i bonus. Co ciekawe, cały swój dorobek wywalczył w jednym wyścigu, ogrywając Josha Pickeringa oraz Miłosza Wysockiego.
Na co stać Orła w nadchodzącym sezonie?
Podsumowując, ekipa z Łodzi ma wiele znaków zapytania. Wydaje się, że jednak ostatnie miejsce w tabeli im nie grozi, bowiem mają więcej atutów niż choćby ekipa z Tarnowa. Nie brakuje im lidera – Andreas Lyager powinien zdobywać wysokie zdobycze punktowe niemal w każdym meczu. Nie najgorzej także wygląda głębia składu. Zawodników drugiej linii, a także Buszkiewicza stać na zrywy w poszczególnych meczach lub biegach. W razie problemów liderów jest zatem szansa, że ktoś inny będzie za nich zdobywać punkty. Wydaje się, że Orzeł w stanie napsuć krwi wielu rywalom w poszczególnych meczach, niemniej jednak ich potencjał i skład wskazuje, że ich celem będzie walka o utrzymanie. Na dłuższy dystans ekipy z Krosna i Rzeszowa wydają się być poza zasięgiem łodzian, nie wspominając o Fogo Unii Leszno i Abramczyk Polonii Bydgoszcz.
Orzeł Łódź zainauguruje sezon 12 kwietnia i od razu będzie mógł sprawdzić siłę wspomnianej Abramczyk Polonii. Pojedynek między tymi dwiema ekipami będzie nasycony wieloma podtekstami, co już zapowiada niezwykłe emocje. Faworytem będą goście, jednak odrzuceni przez bydgoszczan zawodnicy Orła zrobią wszystko, aby zagrać na nosie włodarzom przeciwnika.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!