Piotr Pawlicki zajął świetne trzecie miejsce w 18. Memoriale Edwarda Jancarza. Po zawodach porozmawialiśmy z zawodnikiem Falubazu Zielona Góra.
Taka rywalizacja bywa najtrudniejsza
Po blisko dziewięciu latach „rozłąki” bracia ponownie połączą siły jeśli chodzi o starty w polskiej Ekstralidze. Zarówno Piotr jak i Przemysław Pawlicki obrali swoje ścieżki po sezonie 2015. Starszy z nich najpierw przeszedł na dwa lata do Stali Gorzów, później przez cztery sezony ścigał się dla GKM-u Grudziądz, a teraz możemy oglądać go rywalizującego w barwach Falubazu Zielona Góra. Dla Piotra po odejściu ze Sparty Wrocław będzie to nowe środowisko, ale tutaj ważnym aspektem będzie właśnie obecność brata, dzięki czemu łatwiej jest się odnaleźć w dopiero poznawanym przez siebie miejscu.
O wiele łatwiej jest rywalizować wspólnymi siłami w jednym zespole, aniżeli przeciwko sobie. Właśnie podczas sobotnich zawodów w Gorzowie braciom przyszło zmierzyć się już w biegu piątym. To w rozmowie ze speedwaynews.pl mówił też młodszy z wychowanków Unii Leszno. Obaj mają tę przewagę, że potrafią ze sobą rozmawiać ze sobą i wymieniać wszelakie informacje jak z nikim innym.
– Tak, na pewno z Przemkiem potrafimy się wymienić takimi informacjami jak z nikim innym w parkingu. Każdy z nas ma jakieś tam swoje tajemnice sprzętowe, a my nie mamy wobec siebie żadnych tajemnic. Niestety nie działa to tak, że to co mi pasuje, Przemkowi też może pasować. Zawsze staramy siebie wysłuchać i coś z tego wynieść, ale w takich indywidualnych zawodach nie jest najłatwiej startować z bratem, kiedy masz go z czwartego pola, a ty musisz dostać się do najbardziej optymalnej ścieżki. W przypadku moim zablokowałem go, Przemek spadł na czwartą pozycję i później to siedzi w głowie, no bo to jest brat, a my mamy bardzo dobry kontakt ze sobą, także nie jest to łatwe rywalizować z bratem, ale w drużynie na pewno dużo sobie pomagamy – mówił Piotr Pawlicki w rozmowie z naszym portalem po Memoriale Edwarda Jancarza.
Zaskoczą w lidze?
Zielonogórzanie w tym sezonie są beniaminkiem, ale Piotr Protasiewicz zadbał, by skład był jak najbardziej konkurencyjny. W przedsezonowych sparingach Falubaz pokazuje się z dobrej strony, a w ostatnim czasie po kontuzji wrócił Piotr Pawlicki, który był języczkiem uwagi wśród kibiców, którzy zastanawiali się, w jakiej będzie dyspozycji. Teraz jeszcze jest czas na testy i przygotowania, ale gdy już ruszy Ekstraliga, wtedy błędów nie będzie można już popełniać. Na początek „Myszka Miki” uda się do Wrocławia na starcie z miejscową Spartą, a w drugiej kolejce ugoszczą GKM Grudziądz. 29-latek zdradził co będzie ważne, by utrzymać równą dyspozycję.
– Ja myślę, że jesteśmy taką drużyną troszkę nieprzewidywalną. Wszystko tak naprawdę będzie weryfikował sezon. Na razie jesteśmy po pierwszych jazdach, sporo pracy nas czeka. Ekstraliga nie wybacza błędów, choć tak jak mówię, wyniki i punkty nie są ważne w takich momentach, bo dużo testujemy, sprawdzamy nowości i później żeby się przyszykować na tę ligę jak najlepiej, więc Ekstraliga będzie wszystko weryfikowała. Ciężko jest tak powiedzieć przed sezonem, a na pewno mamy fajną drużynę, atmosferę wiadomo buduje też wynik, ale my jako cały zespół jesteśmy kumplami, więc myślę, że to będzie też plus w tym wszystkim – tłumaczy zawodnik Falubazu Zielona Góra.
Leszczyńskie trio w jednym zespole
Unia Leszno młodzieżą stoi – to wiemy nie od dziś. W tym sezonie aż trzech ich wychowanków znalazło się w kadrze tegorocznego beniaminka. Co ciekawe, jeden z nich swoją karierę rozpoczynał pod bacznym okiem rodziny Pawlickich. Ogólnie ekipa Falubazu została zbudowana tak, w której każdy ma ze sobą wiele wspólnego i to może być klucz do osiągnięcia dobrego wyniku.
– Krzysiu (Sadurski – dop. red.) tak naprawdę wychowywał się u nas na torze pod okiem mojego taty. W sprzęt i wszystko inne od początku go wyposażaliśmy i tak te początki jego wyglądały. Z Jarkiem Hampelem też sporo lat jeździliśmy w drużynie. Z Rasmusem (Jensenem – dop. red.) znamy się z czasów juniorskich, także cały zespół jest fajny i oby tylko sprzęt był szybki i powinno być dobrze – kończy Piotr Pawlicki.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!