Przed Maciejem Janowskim ostatnie imprezy sezonu 2019. W tym tygodniu czeka go rywalizacja na zakończenie cyklu Speedway Grand Prix w Toruniu, a w przyszłym finał Złotego Kasku w Gdańsku oraz mecz Polska – Reszta Świata w Rybniku. Z zawodnikiem rozmawialiśmy o krótkim podsumowaniu mijającego okresu.
„Magic” w zakończonych niedawno rozgrywkach PGE Ekstraligi oczywiście stanowił o sile Betard Sparty Wrocław. Drużyna, prowadzona przez Dariusza Śledzia została drużynowym wicemistrzem Polski, ustępując tylko Fogo Unii Leszno. Po pierwszym, wyrównanym starciu finałowym, w którym minimalnie w stolicy Dolnego Śląska lepsze były „Byki”, przyszła pora na srogi łomot w stosunku 59:31 na stadionie im. Alfreda Smoczyka. Rewanż był – niestety dla widowiska – teatrem tylko ekipy z Leszna. – Sam miałem zdecydowane problemy z ustawieniami. Tylko Maks zdobywał punkty, a reszta była w dużo gorszej dyspozycji. Nie ma co się oszukiwać – w Unii Leszno mają bardzo mocną drużynę i ciężko się z nimi rywalizuje. Wszyscy jechali bardzo dobrze, my trochę gorzej i dlatego również widać było tak dużą różnicę – podsumował finałową rywalizację z „Bykami”, Maciej Janowski.
Od roku, w którym Piotr Baron opuścił wrocławską ekipę, chyba ciąży na niej „klątwa” leszczyńskiej Fogo Unii. W 2017 roku w finale „Spartanie” ulegli właśnie „Bykom”, co nastąpiło rok później w półfinale rozgrywek i w sezonie 2019 ponownie w decydującym o złotych medalach dwumeczu. Czy w kolejnych latach jest szansa na przełamanie tego niekorzystnego trendu? – Wystarczy zobaczyć, ile oni przegrali spotkań w ciągu ostatnich trzech lat. Było ich niedużo (3 w roku 2017, 3 w 2018 i 1 w 2019 – przyp. red.). Są bardzo mocni, a jak już mówiłem, my byliśmy w gorszej dyspozycji. Tym bardziej ja, bo zdobyłem w Lesznie 2 punkty, Tai chyba 4, czy 5 (3 – przyp. red.). Jeżeli liderzy punktują tak słabo, to tak naprawdę nie ma w tym wypadku, czego dalej szukać – dodał z pokorą.
Oko w drużynie Betard Sparty może cieszyć jazda Gleba Czugunowa. Młody Rosjanin często stanowił bardzo mocne ogniwo w zestawieniu Śledzia, a w finałach szwedzkiej Elitserien był jednym z liderów dwóch potyczek Smederny Eskilstuna z Dackarną Målilla. Nasz rozmówca nie ukrywa, że chętnie nadal by z nim startował. – Gleb przez cały sezon pokazywał, że się rozkręca. Fajnie obserwować, jak idzie mu coraz lepiej. Cieszyłbym się, gdyby dalej jeździł we Wrocławiu – podkreślił.
Wróciliśmy jeszcze w kilku słowach do przedostatniej rundy cyklu Speedway Grand Prix, która odbyła się w Cardiff. W niej Janowski miał po dwóch seriach 5 punktów i stał na dobrej drodze do występu w półfinałach. Później dorzucił jednak tylko dwa „oczka” i na Principality Stadium, gdzie w 2017 roku zwyciężył, a przed rokiem był trzeci, zakończył zmagania na serii zasadniczej. – Początek był dobry, ale później pogubiliśmy się nieco z ustawieniami. Bardzo chciałem dobrze pojechać w tych zawodach, ale nie miałem z czego się odepchnąć. Początek był odpowiedni, jednak później tak jakby wszystko, co robiliśmy, było złe.
W poprzednich sezonach „Magic” ocierał się o podium Indywidualnych Mistrzostw Świata. W tym roku jest o krok od utrzymania się w cyklu, jednak ponownie nie udało mu się zająć miejsca „na pudle”. Należy jednak pamiętać o kontuzji tego zawodnika z początku sezonu, która wykluczyła go z jazdy podczas turnieju Speedway Grand Prix w Warszawie. Co zatem czeka go zimą, aby ponownie za rok włączyć się do walki o wysokie cele w gronie najlepszych żużlowców świata? – Jeszcze nie mam pewnego utrzymania. Muszę siąść po sezonie, przemyśleć wszystkie swoje ruchy. W ciągu ostatnich dwóch – trzech sezonów sporo się działo. Zrobiliśmy dużo dobrych rzeczy, zmieniliśmy dosyć mocno warsztat, naszą pracę w nim i wiele rzeczy dookoła. Oczywiście będę chciał jeszcze również zmienić kilka spraw w swoim przygotowaniu. Patrząc jednak na ten sezon pod kątem doznanej na jego początku kontuzji, to wydaje mi się, że nie był on zły – podsumował rozmowę z portalem speedwaynews.pl, Maciej Janowski.
źródło: inf. własna
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!