Po blisko trzech miesiącach rehabilitacji lubelski diament ponownie wsiadł na motocykl żużlowy i tym samym pokręcił kilka treningowych "okrążeń" nie tylko na domowym owalu.
W tym roku Dawid Grzeszczyk przeszedł prawdziwy test. Kontuzję go nie omijały przez co był zmuszony odpuścić sporą część sezonu. Pierwsza z nich nastąpiła podczas rundy Pucharu Ekstraligi w Toruniu. Wówczas nie biorąc udziału w wypadku wpadł w Andrzejczaka po czym został zabrany karetką z toruńskiej MotoAreny. Z związku z tym nie pojechał w kolejnych rundach Pucharu Ekstraligi 250cc. Mimo tego, że nie pojawił się zarówno w Gorzowie jak i w Ostrowie to został sklasyfikowany w czołowej piątce cyklu. Ma on jednak czego żałować, gdyż do momentu upadku był jego liderem.
Po miesiącu od kolizji w Toruniu Grzeszczyk ponownie zjawił się na MotoArenie. Tym razem w ramach Speedway Ekstraliga Camp. Już pierwszego dnia podczas turnieju kwalifikacyjnego stare demony powróciły a sam reprezentant Motoru i reprezentacji Polski tor opuścił w karetce. Wówczas na wysokości prostej startowej, jadący na drugiej pozycji Alfons Wiltander nie opanował swojej maszyny. Szweda dosłownie staranował jadący rozpędzony na końcu stawki Dawid Grzeszczyk. Jak się później okazało to Polak mocniej ucierpiał w tym starciu. Złamał on kość udową z przemieszczeniem.
Jak się okazuje 14-latkowi udało się jeszcze w tym sezonie wrócić na tor. Po trzech miesiącach ponownie wsiał on na motocykl żużlowy i rozpoczął tym samym przygotowania do kolejnego sezonu. W nim podejdzie do egzaminu na licencję Ż, gdyż za niecały miesiąc skończy 15 lat. Oprócz startów na domowym owalu przy Alejach Zygmuntowskich pojawił się on w tarnowskich Mościcach czy też po raz kolejny na MotoArenie w Toruniu.
Aby nie przegapić najciekawszych artykułów kliknij obserwuj speedwaynews.pl na Google News
Obserwuj nas!